[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czyli?
Ciemny, wzorzysty krawat od Diora podsunął. Niebieska, bawełniana koszula
Turnbull and Asser. I co byś powiedziała na niebieski, opalizujący garnitur od Armaniego?
Ten, na który wylałeś gazpacho? Głos Teresy brzmiał lodowato.
Niewinnie zatrzepotał rzęsami.
Ja? Jesteś tego pewna?
Mam świadków.
No, proszę, proszę, jak to człowiek szybko zapomina. I co, jest z nim jakiś problem?
Wywabienie plam po gazpacho to zawsze problem. Wywabisz plamę chemicznie,
będzie ślad po czyszczeniu. Wywabisz plamę niechemicznie, zapach czosnku zostanie. I co
człowiek ma robić w takiej sytuacji?
Słuchaj, Tereso, naprawdę się spieszę. Dasz mi ten garnitur czy nie?
Jeśli chodzi o garnitury od Armaniego, możesz sobie wybrać granatowy albo
jasnoszary. Niebieski opalizujący jest chwilowo skreślony.
Wziął granatowy. W czasie gdy prasowano ubranie, zdjął dżinsy i podkoszulek, po czym
włożył szlafrok. Wychodząc z przebieralni, zderzył się z chudym monterem w kombinezonie
i wełnianej czapce. Robotnik uśmiechnął się do Mike a i skinął mu głową.
Cześć odparł obojętnie Mike, odwracając się w drugą stronę.
Nie poznałeś mnie stwierdził mężczyzna. Niezli są ci charakteryzatorzy, co?
Mike obrócił się i jeszcze raz mu się przyjrzał.
Słucham?
Niecały miesiąc temu, kiedy trochę przeholowałem z trunkami na pożegnalnej imprezie
Nancy Blair, odstawiłeś mnie do domu i położyłeś do łóżka. Postąpiłeś jak prawdziwy
kumpel. A dziś mijasz mnie z obojętnym cześć . Naprawdę mnie nie poznałeś czy
przypadkiem nadepnąłem ci na odcisk i nie masz ochoty ze mną rozmawiać?
Tym razem Mike bacznie mu się przyjrzał.
Jackie Lloyd?
We własnej osobie.
Zwietnie się przy tobie spisali. Ten sztuczny nos całkiem niezle się prezentuje, choć
chyba trochę przesadzili.
Cha, cha, też mi dowcip. Lloyd podważył palcami przylepione worki na policzkach.
Pomyślałem, że na jakiś czas zachowam te wory i zaczerwienione oczy i zaprezentuję je
mojej byłej. Udowodnię, że te alimenty mnie wykańczają.
Naprawdę cię nie poznałem powiedział Mike. Mamy dość oryginalny sposób
zarabiania na życie, Jackie.
Ach, daj spokój, to nie gorsze niż utrzymywanie się z nielegalnych dochodów. Lloyd
kiwnął głową w kierunku, z którego dobiegał syk pary. Będę się musiał wytłumaczyć z
tłustych plam na butach i kombinezonie. Teresa urwie mi głowę. Do zobaczenia, Mike.
Trzymaj się, Jackie.
Mike przeszedł do pomieszczenia obok, kierując się do królestwa Imogeny Kelly.
Proszę, proszę, pan Graham. Imogena odpowiadała za uczesanie i makijaż.
Uśmiechnęła się szeroko do Mike a. Wygląda na to, że zjawiłeś się tu w samą porę. W
pierwszej chwili myślałam, że to jakiś kudłacz.
Imogena zaczęła pracować w ONZ jako urzędniczka roznosząca pocztę, lecz została
porwana przez UNACO, kiedy rozeszła się wieść o jej wrodzonym talencie do czesania i
makijażu. Przyjaciele i byli współpracownicy sądzili, że Imogena kieruje maleńkim działem
zajmującym się specjalistyczną pocztą, tymczasem dziewczyna prowadziła doskonale
wyposażony salon, gdzie całymi dniami naprawiała, poprawiała lub zmieniała wygląd
agentów UNACO.
Muszę wyglądać jak biznesmen, gruba ryba. Raczej ze wschodniego wybrzeża niż z
zachodniego. I muszę się w niego wcielić jak najszybciej.
Imogena kazała mu usiąść w fotelu fryzjerskim przypominającym fotel lotniczy. Zapaliła
parę lamp nad głową, likwidując cienie wokół głowy agenta.
Trzymaj. Rzuciła mu na kolana katalog. Wybierz sobie któregoś z tych adonisów,
a ja ci powiem, czy to się da zrobić, czy tylko woda sodowa uderzyła ci do głowy.
Mike przerzucał lśniące strony, w końcu wybrał młodego mężczyznę z półdługimi,
falującymi włosami, zaczesanymi gładko, rozdzielonymi przedziałkiem na środku głowy.
Da się zrobić coś takiego, ale tak, żeby przy byle podmuchu wiatru nie zrobiła mi się z
tego szopa?
Jasne. Imogena zarzuciła na niego białą pelerynkę. Skoryguję długość i linię,
dopiero potem umyję. Pózniej, przed wysuszeniem włosów, zaaplikuję ci ten nowy żel.
Wyciągnęła plastikową butlę. To osłona przed gorącem. Mogę ci szybko wymodelować
włosy i uczesać cię na sztywno, tak że nawet bomba nie ruszy ci fryzurki.
Wszystko zajęło kwadrans, a na końcu fryzura Mike a bardzo przypominała uczesanie
mężczyzny z fotografii.
Doskonale zachwycał się, obracając głowę i przeglądając się w lustrze. Nie
spodziewałem się, że uda ci się to zrobić w takim tempie.
Jest tylko jeden skutek uboczny, o którym zapomniałam wspomnieć powiedziała
Imogena. Zdjęła pelerynę i przyczesała Mike owi włosy na karku. Po trzech dniach włosy
wypadają co do jednego. Cóż, w końcu coś za coś, prawda? Tak że ciesz się, póki możesz.
Pięć minut po trzeciej Mike zapinał pas. Wyglądał niczym prawdziwa gruba ryba z Wall
Street z czarną aktówką od Gucciego, usadowiony obok pilota awionetki ONZ. W chwili
startu padało, lecz pilot zapewniał, że lecą w obszar lepszej pogody.
Kamień mi spadł z serca przekrzyczał huk wirnika Mike. Jeśli choć odrobinę
zaplamię ten garnitur, to mogę się tu już nie pokazywać z powrotem.
Było słonecznie i wiał lekki wiatr, kiedy na godzinę przed zamknięciem Mike stanął przed
wejściem do Okasaki Bank na Mount Vernon w Waszyngtonie. Poklepał się po kieszeni, w
której spoczywał portfel, rozkoszując się imponującą, nową tożsamością, po czym wkroczył
przez przeszklone drzwi. Winda zawiozła go na ósme piętro.
Pierwszą przeszkodę, na jaką się natknął, stanowiła ściana ze szklanych tafli osadzonych w
chromowanej ramie. Tkwił przed nią, rozglądając się za drzwiami. Gdzieś nad jego głową
rozległ się głos.
Dzień dobry panu. Czym możemy służyć?
Chciałbym porozmawiać o założeniu skrzynki depozytowej.
Oczywiście. Niech pan wejdzie i spocznie. Konstrukcja się odsunęła i Mike wszedł do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]