[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Celaena nigdy nie mogła być spuszczona z oczu.
- Kto to? - zapytał ostro Dorian, gdy na salę wszedł Nox i skierował się do
Celaeny. Przerwała trening, potarła owiniętne knykcie i otarła pot z czoła, machając do niego.
- Nox - powiedział Chaol. - Złodziej z Perranth. Czempion ministra Jovala.
Nox powiedział coś do zabójczymi, a ta zachichotała. Złodziej również się
roześmiał.
- Ma innego przyjaciela? - zapytał Dorian i uniósł brwi, gdy Celaena
zademonstrowała Noxowi jakiś ruch. - Pomaga mu?
- Każdego dnia. Zostają przeważnie po treningach z pozostałymi zawodnikami.
- I pozwalasz na to?
Chaol spojrzał na Doriana, gdy usłyszał ton jego głosu.
- Jeśli chcesz, żebym to za kończy, zrobię to.
Dorian przyglądał im się jeszcze chwilę.
- Nie. Niech z nim trenuje. Pozostali Czempioni to brutale - może jej się przydać
sojusznik.
- Owszem, może.
Dorian odwrócił się i opuścił balkon, znikając w ciemnościach korytarza. Chaol
obserwował go. Czerwona peleryna falowała za nim. Westchnął. Wiedział, że to zazdrość,
gdy patrzył na przyjaciela. Choć Dorian był sprytny, jednocześnie był też beznadziejny w
ukrywaniu swoich emocji, jak Celaena. Możliwe, że przyprowadzenie tu księcia przyniosło
zupełnie odmienne skutki od tych, których oczekiwał.
Na ołowianych nogach Chaol podążył w ślady następcy tronu, mając nadzieję, że
Dorian nie wciągnie ich w poważne kłopoty.
"
Kilka dni pózniej Celaena przewracała żółte strony ciężkiego tomu, wiercąc się w
fotelu. Próbowała czytać niezliczoną ilość razy, lecz jedyne, co tam było, to jakieś bzdury,
strona po stronie. Ale poszukiwania były tego warte, jeśli na miejscu zabójstwa Xaviera były
Znaki Wyrd, tak samo jak wokół wieży zegarowej. Im więcej wiedziała na temat tego, czego
chciał morderca - dlaczego i jak zabijał - tym lepiej. To było poważne zagrożenie, z którym
trzeba było sobie poradzić, a nie jakieś wymyślone, niewytłumaczalne zło, o którym
wspomniała Elena. Oczywiście niewiele można było znalezć. Oczy ją bolały, więc zabójczyni
podniosła wzrok z nad książki i westchnęła. W bibliotece było ponuro, a gdyby nie dzwięk
przewracanych przez Chaola stron księgi, byłoby zupełnie cicho.
- Skończyłaś? - zapytał, zamykając książkę, którą właśnie czytał. Nie powiedziała
mu o Kainie ujawniającym, że wie, kim naprawdę jest, ani o prawdopodobnym związku
pomiędzy morderstwem i Znakami Wyrd - jeszcze nie. Wewnątrz biblioteki nie miała myśleć
o konkursach i brutalności. Tutaj mogła się delektować ciszą i spokojem.
- Nie - mruknęła, bębniąc paznokciami o blat.
- To jest teraz twój sposób na spędzanie wolnego czasu? - Cień uśmiechu pojawił
się na jego ustach. - Miejmy nadzieję, że nikt się o tym nie dowie, bo zrujnujesz sobie w ten
sposób reputację. Nox zostawi cię wtedy dla Kaina. - Zaśmiał się do siebie i ponownie
otworzył książkę, odchyając się na krześle. Przyglądała mu sięprzez chwilę, zastanawiając
się, czy dalej by się śmiał, gdyby wiedział, co czyta. I jak mu to może pomóc.
Celaena wyprostowała się na krześle, rozcierając paskudnego siniaka na nodze.
Oczywiście był to zamierzony cios Chaola drewnianym mieczem.
Spojrzała na niego, ale on czytał.
Podczas treningów był bezlitosny. wiczył z nią wszystko: chodzenie na rękach,
żonglowanie ostrzami... Nie było to nowością, ale z pewnością nie sprawiało jej
przyjemności. Przynajmniej humor mu się poprawił. I wydawało się, że jest mu trochę
przykro, że tak mocno ją uderzył. Celaena zaczynała go lubić.
Zabójczyni zatrzasnęła książkę, z której w powietrze wzbiły się tumany kurzu. To
było bez sensu.
- Co? - spytał, prostując się.
- Nic - mruknęła.
Czym były Znaki Wyrd i skąd się wzięły? I co ważniejsze, dlaczego nie słyszała o
nich wcześniej? Były na całym grobie Eleny - starym, zapomnianym sarkofagu - co te znaki
tam robiły? I na miejscu zbrodni!
Musiało to mieć ze sobą związek.
Do tej pory niewiele się o nich dowiedziała: według jednej książki Znaki Wyrd
tworzyły alfabet. Chociaż według tomu, który teraz przeglądała wynikało, że nie ma w nich
żadnej gramatyki: są to tylko symbole, które się ze sobą łączyła. I że zmieniały swoje
znaczenie w zależności od tego, z jakimi innym znakami są przedstawiane. Były boleśnie
trudne do rysowania, wymagały dokładności co do cala, bo każdy błąd mógł zmieniać ich
znaczenie.
- Przestań patrzeć się dąsać i patrzeć morderczym wzrokiem - zbeształ ją Chaol.
Spojrzał na tytuł książki. %7ładne z nich nie wspominało o morderstwie Xaviera, a ona nadal
szukała o tym więcej informacji. - Przypomnij mi, co czytasz.
- Nic - powiedziała ponownie, chowając książkę. Ale on zmrużył oczy, a ona
westchnęła. - To tylko... po prostu książka o Znakach Wyrd. Tych przy wieży zegarowej.
Zainteresowały mnie, więc zaczęłam o nich czytać. - Było to w połowie prawdą.
Czekała na szyderstwa i sarkazm, ale się ich nie doczekała.
- I? Skąd ta frustracja?
Spojrzała w sufit, wydymając usta.
- Wszystko, co mogę o nich znalezć to po prostu... radykalne i dziwaczne teorie.
Nigdy nie widziałam czegoś takiego! Dlaczego? Niektóre książki twierdzą, że Wyrd to siła,
która trzyma razem Erilea - i nie tylko! Niezliczone inne światy też.
- Słyszałem o tym - powiedział, podnosząc swoją książkę. Wciąż się na nią
patrzył. - Zawsze myślałem, że Wyrd to stary termin Wiary... albo Przeznaczenia.
- Ja tak samo. Ale Wyrd nie jest religią, przynajmniej nie w tej części kontynentu.
I nie jest też wliczane do kultu Bogini lub bogów.
Położył książkę na kolanach.
- Czy jest jeszcze coś, poza twoją obsesją na punkcie tych znaków w ogrodzie? A
może to przez to, że się nudzisz? - Martwienie się o własne bezpieczeństwo to wystarczający
powód!
- Nie. Tak. To ciekawe: niektóre teorie sugerują, że Matka Bogini to tylko duch z
innego świata, i że dotarła tu przez Wrota Wyrd, odnajdując potrzebujące odnowy Erilea.
- Brzmi to trochę jak świętokradztwo - ostrzegł.
Był na tyle dorosły by pamiętać egzekucje i palenie na stosie dziesięć lat temu.
Jakby to było dorastać w cieniu króla, który tyle niszczy? Patrzeć, jak zabija królewskie
rodziny, pali wyznawców magii żywcem, jak świat spowija ciemność i smutek?
Przerwała rozmyślania i złożyła to wszystko w sensowną wypowiedz.
- Nie myśl, że przed przybyciem Bogów nie było tu życia, starożytnych
cywilizacji, które jakimś cudem zniknęły. Być może to przez Wrota Wyrd. Ruiny istnieją...
ruiny tak stare, że mogły zostać stworzone przez Fae. - Jaki to miało związek z morderstwami
Czempionów... jeszcze tego nie odkryła. W tej chwili chwytała się jak tonący brzytwy.
Postawił nogi na podłodze i umieścił książkę na stole.
- Mogę być z tobą szczery? - pochylił się, a Celaena zrobiła to samo, by usłyszeć
jego szept. - Bredzisz jak wariatka.
Z gardła Celaeny wydobył się brzydki dzwięk, gdy usiadła, gotując się w środku.
- Przepraszam za to, że interesuje mnie historia naszego świata!
- Przed chwilą powiedziałaś, że to brzmi jak radykalne i dziwaczne teorie. -
Zaczął czytać jeszcze raz i zapytał, nie patrząc na nią. - Ponawiam pytanie: dlaczego tak się
frustrujesz?
Przetarła oczy.
- Bo... - niemal marudziła - chcę dostać prostą odpowiedz na to, czym są Znaki
Wyrd i dlaczego są one akurat w tutejszych ogrodach, a nie gdzieś indziej. - Magia została
[ Pobierz całość w formacie PDF ]