[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miał jasnożółte ściany i zielone okiennice.
Sophie wyszła z samochodu i zachwycona klasnęła w dłonie.
 Wymarzone miejsce. Jak je znalazłeś?
 Dzięki znajomemu. Quinta pierwotnie oznaczała gospodarstwo, ale teraz odnosi się do
każdego większego domu z kawałkiem ziemi. Szukałem dla ciebie czegoś wyjątkowego. Nic
ci nie mówiłem, żeby nie zapeszyć.
Podeszła uśmiechnięta starsza kobieta, która przedstawiła się jako Fonseca. Wręczyła im
klucze, pożyczyła udanego urlopu i odeszła.
Popołudnie było parne, lecz w domu panował miły chłód. Na werandzie stało kilka
trzcinowych krzeseł oraz stolik, a na nim gruba świeca w świeczniku z brązu. W pokojach
były meble z ciemnego drewna i wikliny. W kuchni i łazience ściany wyłożono pięknymi
kafelkami, azulejos, z których produkcji słynie Portugalia.
 Słowo  azulejo pochodzi z arabskiego i znaczy gładki  oznajmiła Sophie po
przeczytaniu odpowiedniej informacji w przewodniku.
 Aazienka jest bardzo ładna, ale dziwne, że w takim dużym domu nie ma dwóch.
 Będziemy kąpać się kolejno... albo razem.
 To drugie bardziej mi odpowiada.  Jaga pocałował ją przelotnie.  Wybierz pokój na
sypialnię, a ja przyniosę bagaże.
Przed wyjazdem Sophie marzyła o tym, by spędzić kilka dni z ukochanym, a
jednocześnie trochę się bała. Nie była pewna, czy postępuje rozsądnie i czy powinna jechać z
człowiekiem, którego przez lata uważała za śmiertelnego wroga. Poza tym znała go bardzo
krótko, niewiele o nim wiedziała.
Teraz przestała mieć wątpliwości. Czuła się tak swobodnie, jakby od dawna mieszkali
razem.
 O czym myślisz?  zapytał Jago.
 O tym, że miałam pewne zastrzeżenia co do tego pomysłu.
 Bałaś się, że nie wytrzymasz ze mną przez tyle dni? Przyznaj się.
 Trochę. Ale teraz już nie. Ta willa działa na mnie kojąco.
 Należy do pewnego bankiera mieszkającego na stałe w Lizbonie.  Przytulił Sophie do
piersi.  Cieszę się, że będziemy tutaj przez cały tydzień. Czy spędzimy go bez sprzeczki?
 Nie warto tracić czasu na kłótnie. Ja podobno mam bardzo ugodowy charakter... 
Musnęła ustami jego policzek.  Zgłodniałam, więc idę zobaczyć, co dobrego mamy w
kuchni.
Przestronna kuchnia nie została całkowicie zmodernizowana. Zostawiono stary piec i
kredensy, ale była również nowoczesna kuchenka, lodówka i elektryczny czajnik. Koło
kuchenki wisiała solniczka z ceramiki oraz warkocze dorodnego czosnku. Na prostokątnym
stole z heblowanych desek leżał bochenek chleba, owczy ser, stała miska dojrzałych
pomidorów, butelka oliwy i butelka czerwonego wina.
Jago zabrał się do krojenia chleba. Sophie wzięła dwie kromki, pokropiła oliwą, natarła
czosnkiem, obłożyła grubymi plastrami pomidora i posoliła. Jedną podała Jagonowi.
 Spróbuj, jak smakuje.
Ugryzł duży kęs i na jego twarzy odmalował się błogi wyraz.
 Dawno nie jadłem takiego specjału. Sophie zajrzała do lodówki.
 Jest masło, mleko i jajka. A w tej szafce kawa i cukier. Na wszelki wypadek
przywiozłam herbatę.
 Zabrałem cię z sobą, bo jesteś zapobiegliwa  zażartował Jago.  Przyjaciel dał mi listę
barów i restauracji. Chcesz jechać na kolację?
 Nie bardzo. Jeśli wystarczy ci omlet i wino, to wolałabym zostać w domu. Jutro
zrobimy zakupy na targu, a lunch zjemy w barze na świeżym powietrzu. Mam apetyt na
smażone sardynki.
 Popieram.  Uśmiechnął się.  Aaskawie pozwalam ci jako pierwszej wykąpać się i
poleżeć w wannie. Ale nie siedz za długo, bo umrę z tęsknoty.
Sophie wolała nie tracić czasu na długą kąpiel. Prędko umyła się, włożyła podomkę i
przyszła na werandę. Na stoliku płonęła świeca.
 Jaki romantyczny widok!
Jago wstał i teatralnym gestem wskazał niebo.
 Postarałem się nawet o księżyc. Czy dostanę nagrodę?
Sophie pocałowała go, co okazało się błędem, ponieważ odkrył, że ona ma na sobie
jedynie podomkę.
 Nie!  Popchnęła go lekko.  Teraz ty się umyj, a ja wysuszę włosy i przygotuję
kolację.
 Jak pani każe!
Pocałował ją w czoło i wyszedł.
Sophie włożyła obcisłą zieloną suknię i sandały na wysokich obcasach, wyszczotkowała
włosy i zrobiła dyskretny makijaż.
Jago wrócił owinięty ręcznikiem. Przez chwilę patrzył na nią w milczeniu.
 Wyglądasz niebezpiecznie...
Podszedł do niej, lecz wymknęła się, grożąc palcem.
 Nic z tego, najpierw kolacja.
 Mógłbym zjeść ciebie, razem z sandałami,  Chcę jeszcze trochę pożyć.
Z apetytem zjedli omlet oraz sałatkę z pomidorów. Jago wytarł talerz chlebem i spojrzał
na Sophie.
 Jedzenie dla bogów, a ty wyglądasz jak boginka. Szkoda, że nikt oprócz mnie nie widzi,
jaka jesteś piękna.
 Ubrałam się dla ciebie, a nie dla innych.
 Doceniam to.  Pocałował ją w rękę.  W dowód wdzięczności pozmywam naczynia, a
ty posiedz sobie na werandzie i podziwiaj widok.
 Niektórzy mężczyzni uważają, że zmywanie jest poniżej ich godności.
 Widocznie mają jej za mało.
 Z pewnością!
Zapatrzona w dal, starała się utrwalić wszystko w pamięci, aby móc wracać do tych chwil
we wspomnieniach. Po chwili otrząsnęła się. Nie, nie chciała zastanawiać się nad tym, co ją
czeka w niedalekiej przyszłości. Najważniejsza była chwila obecna.
 O czym myślisz?  cicho spytał Jago.
 O tym, że oświetlony księżycem ogród wygląda jak posrebrzona rycina.
 Wróć na ziemię. Pamiętasz, że obiecałaś wspólne kąpiele w wannie?
Sophie obejrzała go krytycznie.
 A zmieścimy się?
 Oczywiście. Pod każdym względem pasujemy do siebie i wszędzie się zmieścimy.
W duchu przyznała mu rację. Był pierwszym mężczyzną, który odpowiadał jej fizycznie i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl