[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Były tu również cienie, niewyobrażalnie ciemne odbicia mrocznych zakątków jego duszy.
Widział je, uciekał przed nimi, czasem stawiał im czoła, walczył. Niektóre nawet pokonał.
Niektóre jednak pozostały.
Wyminął barykadę ze splątanych, śliskich od mchu korzeni. Za nią gładka, wygodna ścieżka
prowadziła w pożądanym kierunku. Luke nie wkroczył na nią, lecz na powrót zagłębił się w
zarośla.
Coś czarnego i trzepoczącego nadleciało z wysoka i skręciło w bok. Luke nie zwrócił na to
uwagi. Po prostu szedł dalej.
Dżungla przerzedziła się. Za kolejnym mokradłem dostrzegł cel wędrówki  niewielką chatkę
o niezwykłym kształcie. Ciepłe, żółte światło padało przez małe okienka w mrok nasączonego
deszczem lasu. Wyminął błotnistą kałużę, i pochylony nisko, wszedł do
domku.
Yoda stał uśmiechnięty na środku izby, ściskając zielonymi palcami laskę.
 Czekałem na ciebie  skinął głową na powitanie i wskazał gościowi miejsce w kącie.
Luke był zaskoczony. Yoda stał się delikatny. Dłoń mu drżała, mówił słabym głosem. Chłopiec
bał się odezwać, by nie zdradzić, jak bardzo zaszokował go wygląd starego Mistrza.
 Dziwne robisz miny  Yoda zmarszczył brwi.
 Czyżbym w młodych oczach tak fatalne wrażenie
sprawiał?
Luke próbował ukryć pełne litości spojrzenie. Odwrócił się, skulił i wcisnął w kąt,
 Nie, Mistrzu... oczywiście, że nie.
 Owszem, sprawiam!  maleńki Mistrz Jedi zachichotał radośnie.  Chorowity się stałem.
Stary i słaby
 wyciągnął koślawy palec w stronę swego ucznia.
 Kiedy dziewięciuset lat dożyjesz, tak dobrze wyglądać nie będziesz  pokuśtykał do łóżka i
wciąż chichocząc, położył się z trudem.
 Wkrótce odpocznę. Tak, zasnę na zawsze, Zasłużyłem sobie. Na pewno.
 Nie możesz umrzeć, Mistrzu Yodo  Luke pokręcił głową.  Nie pozwolę ci.
 Dobrze przeszkolony i silny Mocą jesteś... ale nie aż tak silny! Zmierzch mnie ogarnął i
niedługo noc nastanie. Takie jest prawo. Taka jest droga Mocy,
 Jesteś mi potrzebny!  nie ustępował Luke.  Chcę dokończyć szkolenia,
Nauczyciel nie mógł go teraz opuścić  zbyt wiele pozostało jeszcze do zrozumienia. Tak
wiele od niego otrzymał, nic nie dając w zamian. Czy nigdy nie zdoła mu odpłacić?
 Szkolenia więcej nie potrzebujesz  zapewnił Yoda,  Wszystko wiesz, czego
potrzebujesz.
 Więc jestem Jedi?
Nie, wiedział, że jeszcze nie. Nie do końca. Czegoś brakowało. Yoda skrzywił pooraną
zmarszczkami twarz.
 Nie. Jedno ci pozostało: Vader. Z Vaderem spotkać się musisz. Wtedy, i tylko wtedy w
pełni Jedi zostaniesz. I spotkasz go, wcześniej czy pózniej.
Luke wiedział, że będzie to ostatnia próba. Tak musiało się stać. Każde poszukiwanie miało
swój cel, a osoba Vadera była nierozerwalnie powiązana z jego losem. Zadanie kluczowego
pytania sprawiało ból, ale po długiej chwili milczenia chłopiec odezwał się znowu,
 Mistrzu Yodo... czy Darth Vader jest moim ojcem?
W oczach starego Jedi błysnęło współczucie  ten młodzik nie był jeszcze mężczyzną.
 Odpoczynku potrzebuję  szepnął z uśmiechem tak smutnym, że zdawało się, iż zmalał
na łożu,  Odpoczynku.
Luke spoglądał na swego mistrza, mocą swej miłości i woli próbując dodać mu sił.
 Yodo, muszę to wiedzieć.
 Twoim ojcem jest  odparł z prostotą Yoda. Luke zamknął oczy, usta i serce, by nie uznać
faktu, o którym wiedział, że jest prawdziwy.
 Powiedział ci, prawda?  spytał Yoda. Chłopiec kiwnął głową. Milczał. Chciałby zatrzymać
tę chwilę, zachować ją tutaj, zamknąć w tej izbie przestrzeń i czas, by nie zdołały umknąć i
ponieść reszcie wszechświata straszliwej wiedzy, bezlitosnej prawdy. Yoda spoglądał na niego
z troską.
 Nieoczekiwany to i nieszczęśliwy przypadek,..
 Nieszczęśliwy, bo poznałem prawdę?  w głosie chłopca zabrzmiała gorycz. Nie wiedział,
czy ma żal do Vadera, Yody, do siebie czy do wszechświata w całości.
Yoda uniósł się z wysiłkiem, który pochłonął resztki jego energii,
 Nieszczęśliwy, ponieważ stanąłeś przed nim.,. ponieważ niekompletne szkolenie twoje
było... a ty nieprzygotowany, by ten ciężar ponieść, Obi-wan powiedziałby ci już dawno, gdybym
mu pozwolił. Teraz wielką słabość w sobie niesiesz. Lęk o ciebie czuję. Lęk, tak.
Opuściły go siły. Przymknął oczy.
 Przepraszam, Mistrzu Yodo  Luke drżał widząc potężnego Jedi w takim stanie.
 Wiem, ale Vadera jeszcze raz spotkać musisz i przeprosiny nie pomogą  pochylił się i
skinął na chłopca. Luke podszedł i usiadł na łożu Mistrza. Głos Yody był coraz słabszy. 
Pamiętaj, siła Jedi pochodzi od Mocy, Kiedy ratowałeś przyjaciół, miałeś w sercu zemstę.
Strzeż się gniewu, strachu i agresji. Ciemną stroną są one. Płyną lekko, szybko stają w walce
obok ciebie. Ciemna ścieżka, gdy raz tylko na niej staniesz, na zawsze zdominuje twoje
przeznaczenie.
Położył się oddychając płytko. Luke stał nieporu-szony. Bał się choćby drgnąć, by nie
odwrócić uwagi starca od sprawy utrzymywania Mocy na odległość wyciągniętej ręki.
Po kilku minutach Yoda raz jeszcze otworzył oczy. Uśmiechnął się z najwyższym wysiłkiem.
Jedynie moc ducha utrzymywała przy życiu sterane ciało,
 Luke... Imperatora strzec się musisz. Jest potężny. Uważaj, by los ojca i ciebie nie spotkał.
Kiedy odejdę, ty... ostatnim Jedi zostaniesz. Moc jest silna w twojej rodzime. Przekaż... czego
się... nauczyłeś
 głos słabł. Starzec zamknął oczy.  Jest... jeszcze... jeden...
Wstrzymał na chwilę oddech, a gdy wypuścił powietrze, jego duch odpłynął niby letni wiatr
wiejący ku innym niebiosom. Ciało zadrżało krótko i zniknęło.
Ponad godzinę siedział Luke obok małego, pustego łóżka, próbując pojąć głębię straty. Nie
potrafił.
Pierwszym uczuciem była bezgraniczna rozpacz
 nad sobą i nad wszechświatem. Jak ktoś taki jak Yoda mógł odejść na zawsze? Chłopiec
miał wrażenie, że czarna, bezdenna otchłań pochłania tę część jego serca, w której żył stary
Mistrz Jedi.
Luke przeżył już śmierć nauczycieli. Było to zawsze nieskończenie smutne i nieodmiennie
stawało się etapem dorastania. Czy na tym polega dojrzewanie? Kiedy musi patrzeć, jak dawni
przyjaciele starzeją się i odchodzą? Czy żegnanie ich ma dodać mu siły i rozwagi?
Ciężar bezradności przygniatał. Zwiatła w małym domku zamigotały i zgasły, a on siedział
jeszcze przez chwilę czując, że to już koniec wszystkiego, że tak samo zamigotały i zgasły
wszystkie światła wszechświata. Ostatni Jedi trwał zamyślony wśród mokradeł, podczas gdy
Galaktyka szykowała się do ostatecznej bitwy.
Ogarnął go chłód, zakłócając pustkę, w którą zapadł umysł. Luke zadrżał, spojrzał wokół
siebie. Mrok był nieprzenikniony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl