[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ach. Spróbuję to wyjaśnić.  Usadowiła się wygodniej.  Piszę twoją duszę na nowo, by
pasowała do duszy cesarza... podobnie jak napisałam ponownie historię tego okna, by pojawił
się w nim nowy witraż. W obu przypadkach udało się dzięki znajomości. Rama okienna wie,
jak powinien wyglądać witraż. Kiedyś miała w sobie witraż. A choć nowe okno nie jest takie
samo jak to wcześniejsze, pieczęć zadziałała, ponieważ ogólny koncept witraża się zgadza. Ty
spędzałeś wiele czasu w otoczeniu cesarza. Twoja dusza jest zaznajomiona z jego duszą,
podobnie jak ta rama okienna jest zaznajomiona z witrażem. Dlatego właśnie muszę
wypróbowywać pieczęcie na kimś takim jak ty, a nie na sobie. Kiedy cię pieczętuję, jest tak,
jakbym... jakbym przedstawiała twojej duszy kawałek czegoś, co powinna znać. To może się
udać jedynie wtedy, kiedy fragment jest bardzo mały, ale dopóki tak właśnie się dzieje... i jak
długo dusza uważa ten fragment za znajomą część Ashravana, jak mówiłam wcześniej...
pieczęć przyjmuje się na krótko, nim zostanie odrzucona.
Gaotona wpatrywał się w nią z konsternacją.
 Jak zakładam, dla ciebie brzmi to jak przesądne bzdury?  spytała Shai.
 To dosyć... mistyczne.  Gaotona rozłożył ręce.  Rama okienna, która zna  koncept
witraża? Dusza, która rozumie koncept innej duszy?
 Te rzeczy istnieją poza nami.  Shai sięgnęła po kolejną pieczęć.  Myślimy o oknach,
wiemy o oknach. To, czym okno jest i czym nie jest, nabiera... znaczenia, w Krainie Ducha.
W pewnym sensie nabiera życia. Możesz wierzyć w to wyjaśnienie albo nie, pewnie i tak to
bez znaczenia. Najważniejsze, że mogę wypróbować te pieczęcie na tobie, a jeśli utrzymają
się przez co najmniej minutę, oznacza to, że dobrze trafiłam.
 Najlepiej by było, gdybym mogła je wypróbować na samym cesarzu, ale w obecnym
stanie nie mógłby mi odpowiedzieć na pytania. A ja nie tylko muszę sprawdzić, czy się
trzymają, ale też sprawić, by ze sobą współdziałały... a do tego potrzebuję twoich wyjaśnień,
jak się czujesz, bym mogła odpowiednio poprawić wzór. A teraz, czy mogę cię znów prosić?
 Dobrze.
Gaotona usiadł spokojnie, a Shai przycisnęła kolejną pieczęć do jego ramienia. Zamknęła
ją, przekręcając o pół obrotu, ale kiedy tylko ją cofnęła, znak zniknął w czerwonej chmurze.
 A niech to  jęknęła.
 Co się stało?  Gaotona uniósł palce do ramienia. Rozmazał zwyczajny atrament. Pieczęć
zniknęła tak szybko, że atrament nawet nie został pochłonięty.  Co mi tym razem zrobiłaś?
 Najwyrazniej nic.  Shai przyjrzała się główce pieczęci, szukając skaz, jednak żadnych
nie znalazła.  Przy tej się pomyliłam. Bardzo się pomyliłam.
 A co w niej jest?
 Powód, dla którego Ashravan zgodził się zostać cesarzem  wyjaśniła.  Na płonące
Noce. Byłam pewna, że mi się udało.
Potrząsnęła głową i odstawiła pieczęć. Najwyrazniej Ashravan nie zgłosił swojej
kandydatury na stanowisko cesarza ze względu na głęboko zakorzenione pragnienie, by
udowodnić swoją wartość rodzinie i uciec przed odległym, ale długim cieniem zmarłego
brata.
 Mogę ci powiedzieć, dlaczego to zrobił, Fałszerzu  powiedział Gaotona.
Spojrzała na niego. Ten człowiek zachęcał Ashravana do próby zdobycia cesarskiego tronu,
pomyślała. Ashravan w końcu go za to znienawidził. Tak sądzę.
 Dobrze  powiedziała w końcu.  Dlaczego?
 Pragnął wprowadzić zmiany. W cesarstwie.
 Nie pisze o tym w swoim dzienniku.
 Ashravan był skromnym człowiekiem.
Shai uniosła brew. To stało w sprzeczności z relacjami, które otrzymała.
 Owszem, bywał porywczy  przyznał Gaotona.  A jeśli zaczęło się z nim kłótnię,
zapierał się i trzymał swojego zdania. Ale ten człowiek... człowiek, którym był... W głębi
duszy to był skromny człowiek. Musisz to zrozumieć.
 Rozumiem.
Jemu też to robiłeś, prawda? Pomyślała Shai. To rozczarowane spojrzenie, ta sugestia, że
powinniśmy być lepszymi ludzmi, niż jesteśmy. Shai nie była jedyną, która odnosiła wrażenie,
że Gaotona patrzy na nią z miną niezadowolonego dziadka.
Miała ochotę zlekceważyć tego mężczyznę. Ale... poddał się jej próbom. Uważał to, co
robiła, za ohydne, więc upierał się, by przyjąć karę na siebie, zamiast posłać kogoś innego.
Jesteś szczery, prawda, staruszku?  pomyślała Shai, kiedy Gaotona odchylił się do tyłu
i wpatrzył w przestrzeń, rozmyślając o cesarzu. Odkryła, że jest niezadowolona.
W jej branży wielu wyśmiewało uczciwych ludzi, nazywając ich łatwymi celami. To było
błędne przekonanie. Uczciwość nie równała się naiwności. Nieuczciwego głupca i uczciwego
głupca dawało się równie łatwo oszukać, trzeba było jedynie znalezć odpowiednie podejście.
Jednakże człowieka, który był uczciwy i bystry, zawsze, ale to zawsze oszukiwało się
o wiele trudniej niż kogoś, kto był jednocześnie nieuczciwy i bystry.
Szczerość. Z definicji była trudna do sfałszowania.
 Jakie myśli kryją się za tymi twoimi oczyma?  spytał Gaotona, pochylając się do przodu.
 Myślałam właśnie, że musiałeś traktować cesarza tak samo jak mnie, irytować go ciągłym
zrzędzeniem na temat tego, co powinien osiągnąć.
Gaotona parsknął.
 Pewne tak właśnie było. Co jednak nie oznacza, że moje uwagi są lub były niewłaściwe.
On mógłby... cóż, mógłby stać się kimś większym, niż był. Podobnie jak ty mogłabyś zostać
wspaniałą artystką.
 Jestem nią.
 Prawdziwą artystką.
 Jestem nią.
Gaotona pokręcił głową.
 Obraz Fravy... kryje się w nim coś, czego nie zauważyliśmy, prawda? Kazała zbadać
falsyfikat, a rzeczoznawcy odkryli kilka malutkich błędów. Nie zobaczyłbym ich bez pomocy,
ale rzeczywiście tam były. Po namyśle wydają mi się dziwne. Pociągnięcia pędzlem są
idealne, wręcz mistrzowskie. Styl jest doskonałym naśladownictwem. Jeśli udało ci się to
osiągnąć, dlaczego miałabyś popełnić takie błędy, jak umieszczenie księżyca zbyt nisko? To
drobna pomyłka, ale wydaje mi się, że nigdy byś jej nie zrobiła, przynajmniej celowo.
Shai sięgnęła po kolejną pieczęć.
 Obraz, który uważają za oryginał  powiedział Gaotona  ten, który w tej chwili wisi
w gabinecie Fravy... on też jest falsyfikatem?
 Tak  przyznała Shai z westchnieniem.  Zamieniłam obrazy kilka dni wcześniej, zanim
spróbowałam z berłem. Sprawdzałam wtedy zabezpieczenia w pałacu. Wślizgnęłam się do
galerii, weszłam do gabinetu Fravy i na próbę dokonałam podmiany.
 Czyli ten, który uważają za falsyfikat, musi być oryginałem  powiedział Gaotona
z uśmiechem.  Namalowałaś te błędy na oryginale, żeby wydawał się repliką!
 Nie, choć wykorzystywałam tę sztuczkę w przeszłości. Oba są falsyfikatami. Jeden po
prostu jest falsyfikatem w sposób oczywisty, podłożyłam go, by został odkryty, gdyby coś
poszło nie tak.
 Czyli oryginał wciąż jest gdzieś ukryty...  Gaotona wydawał się zaciekawiony. 
Wślizgnęłaś się do pałacu, żeby sprawdzić zabezpieczenia, a pózniej zastąpiłaś oryginalny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl