[ Pobierz całość w formacie PDF ]
omiótł wzrokiem jej sylwetkę i poczuł znajome podniecenie.
- Ale mógłbyś, co ci szkodzi?
- Cecelia jest... odpowiednia - mruknął, choć sam zdawał sobie sprawę, że w jego głosie brakuje
przekonania.
- Twoja rodzina pewnie się cieszy? Mówiłeś kiedyś że twojemu ojcu bardzo zależało, żebyś się
ustatkowała
- Tak mówiłem? Nie przypominam sobie. - Pamiętał świetnie ich długie rozmowy, naturalną
ciekawość Holly i jej zdolność do wyciągania zwierzeń nawet z ludzi tak zamkniętych w sobie jak Luiz. -
Zresztą, szkoda czasu na wspominki. Wyjaw w końcu powód swojej wizyty, nie mam całego dnia na
pogaduszki.
Holly z trudem przełknęła jego nieprzyjemny komentarz.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy, że znalazłeś... odpowiednią kobietę - wydusiła z siebie, choć
każde słowo sprawiało jej niewyobrażalny ból. Nie chciała jednak, żeby po tym, co mu powie,
podejrzewał, że czegoś od niego oczekuje. Należała mu się informacja, tylko tyle.
Luiz zamarł. Nie wiedział, czego się spodziewać. Holly zachowywała się, jakby za chwilę miała mu
obwieścić, że cierpi na nieuleczalną chorobę. Przestraszył się nie na żarty.
- Jestem w ciąży, Luiz.
Jego mózg nie od razu zarejestrował wypowiedziane słowa. Kiedy już zrozumiał, co powiedziała,
natychmiast uznał, że się przesłyszał. Oparł obie dłonie na biurku, uniósł się, jakby miał wstać.
- Przepraszam, powtórz, bo chyba nie zrozumiałem...
- Będę miała dziecko.
L R
T
- Nie, to niemożliwe! - Wydawało mu się, że ma halucynacje, że śni.
- Lekarz twierdzi, że mogłam zajść w ciążę w ten weekend, kiedy zorganizowaliśmy przyjęcie.
Pamiętasz, coś mi zaszkodziło i wymiotowałam. Podobno wymioty osłabiają działanie pigułek
antykoncepcyjnych. Kiedy się rozstaliśmy, przestałam je brać i przybranie na wadze oraz brak okresu
złożyłam na karb stresu. Kilka dni temu poszłam do lekarza, a ten nie miał żadnych wątpliwości: jestem w
ciąży - mówiła spokojnie, prawdopodobnie dlatego, że przez ostatnie parę dni przygotowywała się do tej
rozmowy w myślach.
Otrząsnęła się już z szoku, pogodziła z dziwnym zrządzeniem losu, które miało nieodwracalnie
zmienić jej życie. Zauważyła, że twarz Luiza poszarzała, a w jego oczach pojawiło się niedowierzanie i
przebijająca przez nie panika.
- Nie wierzę ci - wycedził, ale w głębi duszy wiedział, że Holly nie zdobyłaby się na tak cyniczne
kłamstwo.
Zaokrąglone kształty pod workowatą sukienką nagle nabrały całkowicie nowego wymiaru.
- Słuchaj, wiem, że się z kimś związałeś i nie zamierzam ci niczego utrudniać.
- Oczywiście, że nie! - parsknął pogardliwie.
Holly spłonęła rumieńcem, ale nie spuściła wzroku.
- Nie musiałam przyjeżdżać, nawet przez chwilę rozważałam zachowanie tej informacji dla siebie.
Uznałam jednak, że masz prawo wiedzieć. Niczego od ciebie nie chcę. - Wstała niezgrabnie i wytarła wil-
gotne dłonie o sukienkę.
- Dokąd się wybierasz?
- Z powrotem do swojego życia, Luiz. I nawet nie proś, żebym usunęła ciążę - ostrzegła go nieco
pewniejszym głosem. - Nigdy tego nie zrobię.
- Nigdy bym cię o to nie poprosił.
Skinęła lekko głową.
- Tak jak już mówiłam, niczego od ciebie nie chcę. Sam zdecydujesz, czy powiesz o dziecku swojej
narzeczonej, czy nie.
Luiz nawet nie zauważył, że nazwała Cecelię jego narzeczoną". Desperacko pragnął, żeby usiadła i
dała mu chwilę na oswojenie się z sytuacją. Jego mózg odmawiał współpracy - do głowy przychodziła mu
jedna myśl: będę ojcem! Wstydził się, że posądził ją o próbę wyłudzenia od niego pieniędzy. Nie należała
do tego typu kobiet i świetnie o tym wiedział. Zwłaszcza teraz, kiedy nosiła pod sercem dziecko, jego
dziecko, nie potrafił już dłużej udawać, że dla własnego dobra powinien pozbyć się jej ze swojego życia.
Holly miała najwyrazniej inne plany, bo stała już przy drzwiach, przyciskając do piersi śmieszny,
szmaciany plecaczek.
- Przemyśl sobie wszystko. Zatrzymałam się w Londynie do jutra, więc jeśli będziesz chciał
porozmawiać, zadzwoń.
Spojrzała na jego kredowobiałą twarz; wyglądał, jakby cały jego świat się zawalił.
L R
T
- Nie próbuj mnie teraz zatrzymywać, powiedziałam ci już wszystko - ostrzegła i wyszła.
ROZDZIAA PITY
Tylko Holly mogła wpaść do jego biura, przewrócić jego świat do góry nogami, a potem spokojnie
wyjść, nie zastanawiając się nawet nad rozmiarami zniszczenia, jakiego dokonała. Mimo to Luiz zdawał
sobie sprawę, że próby zatrzymania jej nie powiodłyby się. Wprawdzie uwielbiał pogodne, łagodne
usposobienie swojej byłej kochanki, ale czuł też respekt przed jej silnym charakterem lub, jak wolał to
określać w żartach, oślim uporem. Kiedy coś sobie postanowiła, nawet trzęsienie ziemi nie mogło jej
odwiezć od realizacji ustalonego planu. Siedząc w biurze, ignorując nagabywania sekretarki, Luiz
zrozumiał z przerażeniem, że zostanie ojcem i zmuszony będzie wziąć odpowiedzialność za swoje dziecko
niezależnie od tego, czego chce lub nie chce Holly. Gdyby naprawdę nie życzyła sobie jego obecności w
swoim życiu, czy poinformowałaby go osobiście o ciąży? Udawała niezależną i samowystarczalną, ale w
głębi duszy była równie zdezorientowania i przestraszona jak on.
Zadzwonił do niej pod koniec dnia pracy, tuż przed wyjściem z biura. Tego dnia nie potrafił się na
niczym skupić.
- Musimy porozmawiać - oświadczył, gdy tylko Holly odebrała telefon.
- Okej - odpowiedziała słabym głosem.
- Gdzie się zatrzymałaś?
Kiedy podała mu nazwę i adres, Luiz skrzywił się z niezadowoleniem. Wybrała jakąś tanią dziurę
na obrzeżach miasta.
- To kiepska dzielnica. Nie mogłaś znalezć lepszego hotelu?
Holly, która przed chwilą wyszła spod prysznica, spojrzała na wyblakłą tapetę i stare meble
hotelowe.
- Nie przyjechałam do Londynu dla przyjemności i nie zamierzam wydawać pieniędzy na luksusy.
- Wyślę po ciebie kierowcę...
- Przyjadę metrem, tylko powiedz, gdzie się chcesz spotkać - przerwała mu.
- Nie ma mowy, już wysyłam kierowcę.
Despota, pomyślała ze złością, kiedy się rozłączył.
Kiedyś niezachwiana wiara Luiza w słuszność własnych wyborów i decyzji imponowała jej, teraz
drażniła ją arogancja autorytarnego zachowania. Wciąż zła, Holly stanęła przed lustrem i skrzywiła się z
niesmakiem. Odkąd przytyła, porzuciła wygodne dżinsy na rzecz luznych sukienek. Założyła najlepszą z
nich, ale nadal nie wyglądała wystarczająco dobrze. Ciąży jeszcze nie było widać, natomiast dodatkowe
kilogramy natychmiast rzucały się w oczy. Otrząsnęła się z otępienia, przecież pragnęła tego dziecka z
L R
T
całego serca i nie zamierzała się przejmować, czy jej zmieniające się ciało podobało się komuś, czy nie.
Luiz i tak nie dbał o nią - szczupła czy nie, obchodziła go nie bardziej niż zeszłoroczny śnieg.
Pół godziny pózniej wsiadła do przysłanego przez Luiza samochodu i natychmiast zdała sobie
sprawę, że nie zapytała go, gdzie się spotkają. Spodziewała się jakiejś restauracji, więc na widok
czteropiętrowego domu z czerwonej cegły w sercu Chelsea poczuła lekką panikę. Brama z kutego żelaza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]