X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Chcesz tu zamarznąć? A może umrzeć z głodu?
 Chcę raz dla odmiany być sobą.  Wypróbowała przełączniki. Sędzia za-
dygotał, zrobił krok naprzód, potem następny.
 Powodzenia w Cleveland.
Patrzyli, jak idzie przez Samotnię, a Sędzia człapie obok. Odwróciła się jesz-
cze.
 Hej, Cherry!  krzyknęła.  Zmuś tego faceta, żeby się wykąpał!
Cherry pomachała jej; zadzwoniły zamki jej skórzanych kurtek.
Rozdział 44
CZERWONA SK�RA
Petal powiedział, że jej walizki czekają w jaguarze.
 Na pewno nie chcesz wracać na Notting Hill  stwierdził.
 Zorganizowałem ci coś w Camden Town.
 Petal  rzekła.  Muszę wiedzieć, co się stało z Sally.
Uruchomił silnik.
 Swain ją szantażował. Zmuszał do porwania. . .
 Aha. No dobrze  przerwał.  Rozumiem. Na twoim miejscu nie mar-
twiłbym się o nią.
 Ale ja się martwię.
 Sally, krótko mówiąc, zdołała wyplątać się z tej drobnej sprawy. Jak rów-
nież, co stwierdzili pewni nasi przyjaciele na urzędowych stanowiskach, zdoła-
ła sprawić, że wszystkie jej akta najwyrazniej wyparowały. Z wyjątkiem pakietu
kontrolnego niemieckiego kasyna. A jeśli cokolwiek się przydarzyło Angeli Mit-
chell, Sense/Net nie ogłosił tego publicznie. Wszystko to zostało już zakończone.
 Czy zobaczę ją znowu?
 Byle nie w mojej parafii. Proszę.
Ruszyli spod krawężnika.
 Petal  odezwała się znowu, gdy jechali ulicami Londynu.
 Ojciec powiedział mi, że Swain. . .
 Dureń. Przeklęty dureń. Wolałbym o tym nie mówić.
 Przepraszam.
Ogrzewanie działało. W jaguarze było ciepło, a Kumiko czuła ogromne zmę-
czenie. Oparła się o czerwoną skórę i przymknęła oczy. Spotkanie z 3Jane w jakiś
sposób uwolniło ją od wstydu, a odpowiedz ojca od gniewu. Teraz dostrzegała
również okrucieństwo matki. A pewnego dnia wszystko powinno być wybaczone,
pomyślała. I zasnęła w drodze do miejsca zwanego Camden Town.
Rozdział 45
A DALEJ GAADKI KAMIEC
Wprowadzili się i zamieszkali w tym domu: w murach z szarego kamienia,
pod dachem krytym dachówką, w porze wczesnego lata. Tereny wokół są jasne
i barwne, chociaż wysoka trawa nie rośnie, a dzikie kwiaty nie więdną.
Za domem są przybudówki, nie otwierane i niezbadane. A dalej pole, gdzie
walczą z wiatrem uwiązane szybowce.
Kiedyś, gdy spacerowała samotnie między dębami na skraju pola, zobaczy-
ła trójkę obcych, dosiadających czegoś w przybliżeniu przypominającego konia.
Konie wymarły; ich gatunek przestał istnieć na wiele lat przed urodzeniem An-
gie. W siodle siedziała smukła postać odziana w tweedy: chłopiec wyglądający na
koniuszego z jakiegoś starego obrazu. Przed nim okrakiem dosiadała niby konia
młoda dziewczyna. Japonka, za nim siedział blady, wybrylantynowany człowie-
czek w szarym garniturze; nad brązowymi butami widać było różowe skarpety
i białą skórę. Czy dziewczyna zauważyła ją, odpowiedziała spojrzeniem?
Zapomniała powiedzieć o tym Bobby emu.
Najczęściej odwiedzający ich goście przybywają w snach przedświtu, chociaż
raz podobny do kobolda wyszczerzony człowieczek zaanonsował się, waląc upar-
cie w ciężkie dębowe drzwi. A kiedy zbiegła otworzyć, zażądał widzenia  z tym
małym gówniarzem Newmarkiem . Bobby przedstawił go jako Finna i wydawał
się zachwycony jego wizytą. Wytarta marynarka Finna emanowała złożony za-
pach stęchłego dymu, starego lutu i marynowanych śledzi. Bobby wyjaśnił, że
Finn zawsze jest mile widziany.
 To zresztą bez znaczenia. Nie ma sposobu, żeby go zatrzymać, jeśli już
zechce wejść do środka.
3Jane zjawia się także  jedna z gości przedświtu. Jej obecność jest smutna
i niepewna. Bobby prawie sobie nie uświadamia jej odwiedzin, ale Angie, po-
siadaczka tak wielu jej wspomnień, mocniej reaguje na tę szczególną mieszankę
tęsknoty, zazdrości, frustracji i gniewu. Angie z czasem zaczęła rozumieć moty-
wację 3Jane i wybacza jej. . . Choć co właściwie, zastanawia się, wędrując za dnia
244
wśród dębów, ma do wybaczenia?
Ale sny o 3Jane czasami nużą Angie. Woli inne, szczególnie te o jej młodej
protegowanej. Przychodzą często, kiedy wydymają się koronkowe firanki i śpie-
wają pierwsze ptaki. Przytula się wtedy do Bobby ego, zamyka oczy, formuje
w myślach imię Ciągłość i czeka na małe jaskrawe obrazy.
Widzi, że zabrali dziewczynę do kliniki na Jamajce, żeby wyleczyć ją z uza-
leżnienia od prymitywnych stymulantów. Z metabolizmem precyzyjnie dostrojo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl

  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.