[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdybyś się zanurzył.
Następnie sama podciągnęła się po schodkach, uży-
wając do tego głównie rąk, ale opierając się na nogach,
by utrzymać równowagę. Szło jej to potwornie ciężko.
Ostatni stopień, i wreszcie mogła położyć się na brze-
gu. Nagle zabrakło jej powietrza.
Znowu atak paniki. Dusi się! Leżąc na brzuchu,
Anna uniosła głowę, by złapać oddech, i wzrokiem
poszukała Mitcha. Zniknął! Nad powierzchnię wy-
stawała jedynie jego ręka przywiązana do drabinki.
– O Boże! – jęknęła, przysuwając się do krawędzi.
Wszystko inne przestało mieć znaczenie, gdy pono-
wnie zsunęła się do wody, by wyłowić Mitcha.
Na szczęście oddychał.
– Teraz będzie dosyć ciężko – tłumaczyła mu. –
Bardzo bym chciała jakoś cię ogrzać, ale nie mogę.
Strasznie mi przykro.
Zanim dotrze do domu i zadzwoni po pomoc, on
z pewnością znów się zanurzy i utonie. Ale musi to
zrobić, bo inaczej mogliby tu czekać godzinami, nim
NAGRODA DLA WYTRWAŁYCH
147
ktoś zauważy coś podejrzanego. Do tego czasu umarli-
by oboje z zimna.
Przymknęła oczy, próbując znaleźć jakieś rozwią-
zanie. Sama jest w stanie wydostać się na brzeg basenu,
ale jego może tylko utrzymywać na powierzchni wody.
Nagle przyszedł jej do głowy pewien pomysł.
– Powinno się udać. Szkoda, że nie jesteś przytom-
ny, żeby to zobaczyć.
Przytrzymując go jedną ręką, drugą rozebrała się
z kostiumu. Następnie obróciła się, chwyciła kostium,
puszczając na chwilę Mitcha, co wystarczyło, by znów
zaczął chować się pod wodę, po czym obwiązała
kostium wokół Mitcha tak, by jego głowa znalazła się
na powierzchni.
– Będzie dobrze, tylko muszę cię teraz na moment
puścić.
W tym czasie przywiązała ramiączka do stopnia
drabinki. Materiał był elastyczny, więc tak długo go
naciągała, aż nabrała pewności, że głowa Mitcha
utrzyma się na powierzchni, podczas gdy jego ciało
bezwładnie dryfowało. Miała nadzieję, że się nie utopi
ani nie zakrztusi.
– Wiem, że to niezbyt wygodne, ale przynajmniej
będziesz bezpieczny, dopóki nie wrócę. Pójdę wezwać
pomoc, to potrwa tylko moment. Proszę, wytrzymaj...
Jej wózek znajdował się po drugiej stronie basenu,
więc najszybszym sposobem dotarcia do niego było
przepłynąć basen. Z powrotem zanurzyła się w wodzie.
– Kocham cię jak nikogo przedtem. Wiąże się to
z różnymi problemami, ale muszę ci to powiedzieć.
Być może mnie teraz słyszysz, więc powtórzę: kocham
cię, Mitch, i zajmę się tobą.
148
DIANNE DRAKE
Pocałowawszy go przelotnie, zaczęła przesuwać się
wzdłuż brzegu. Było to o tyle łatwe, że jej ciało
w wodzie prawie nic nie ważyło. Robiła to wszystko
dla Mitcha. Już niewiele brakuje, by go uratować.
Uda jej się – nie zawiedzie ani jego, ani siebie.
Dwadzieścia minut później, gdy przybyła ekipa
ratownicza, Anna unosiła się na wodzie, obejmując
Mitcha. Na wpół naga, ubrana w jego spodenki, tuliła
go do piersi i czule do niego przemawiała. Nie prze-
stała do niego mówić nawet wtedy, gdy wyciągnęli ich
z basenu i wieźli do szpitala.
– Chcesz z nim zostać? – zapytał Bonsi, ulokowaw-
szy Mitcha na intensywnej terapii. Podał Annie koszul-
kę, biorąc od niej ręcznik, którym okryli ją ratownicy.
Wciąż siedziała na noszach, mokra i zmarznięta.
– Nie powstrzymasz mnie, nawet gdybyś chciał.
– Mówiąc to, Anna opuściła stopy, po czym samodziel-
nie wstała i zrobiła dwa kroki, zanim opadła na szpi-
talny wózek.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
– On naprawdę chce się z tobą widzieć – powie-
działa Sunny, przysiadając się do stołu obok Anny.
Pub przy kampusie stanowił obecnie jej ulubione
miejsce spotkań, jednak w tej chwili patrzyła bez ape-
tytu na stygnącą pizzę.
– Minął już tydzień, a ty go jeszcze nie odwiedzi-
łaś. Wciąż o ciebie pyta.
– Nie jestem gotowa. – Na to, by ujrzeć Mitcha, by
stawić czoło uczuciom. Kiedy był bliski śmierci, zro-
zumiała, że kocha go najbardziej w świecie. Utwier-
dziła się też w przekonaniu, że lepiej mu będzie bez
niej. – W przyszłym tygodniu wyjeżdżam do tego
ośrodka w New Jersey – dodała. – Pora coś zmienić
w moim życiu.
– Tak jakby ucieczka cokolwiek rozwiązywała
– rzekła z dezaprobatą przyjaciółka. – Zawsze cię
wspierałam, ale nie tym razem. On cię kocha, a ty
odrzucasz najlepszą rzecz, jaka cię mogła spotkać.
– W tym właśnie problem, że on mnie kocha.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]