[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swej wspaniałości”. Zakochani mówią takie rzeczy. Zawsze uważał, że to głupie, ale kobiety
chętnie ich słuchały, a on chciał, by Edlyn była szczęśliwa.
Gdyby miał czas się zastanowić, ująłby to bardziej kwieciście, ale nagle wydało mu
się niesprawiedliwe, że ona ma wyznać mu miłość, nim sama usłyszy wyznanie. W końcu
kochała już przedtem i ani razu miłość nie wyszła jej na dobre. To dlatego zachowuje się tak
ostrożnie i rozpaczliwie broni się przed uczuciem.
A teraz on ją obraził, mówiąc tak bez ogródek. Musi naprawić błąd. - Robin ująłby to
lepiej, prawda? - wymamrotał.
Edlyn przycisnęła palce do jego ust.
- Robin był bardziej elokwentny, i nic w tym dziwnego. Wyznawał miłość tylu
kobietom... - Przesuwając pieszczotliwie kciukiem po jego wargach, dodała:
- Wolę twoją wersję.
Pochyliła się i zastąpiła palce ustami, a jej oddech pieścił mu wargi. - Kiedy już
odbudujemy stodołę, musimy zamknąć się tam i zrealizować moją dziewczęcą fantazję.
- Jaką fantazję?
Taka rozmowa była niczym pocałunek i Hugh rozkoszował się każdym ruchem Edlyn,
ciepłem i bliskością jej ciała, oczekując na pocałunki, milczące i bardziej namiętne.
- O tobie. I o mnie. - Ostrożnie wyciągnęła się obok niego, zważając, by nie urazić
obolałych miejsc.
- Zamkniętych w uścisku.
Dwa ciała nie mogły spoczywać bliżej siebie, mimo to czuł niedosyt. Ujął dłonią
brodę Edlyn i spojrzał jej w oczy.
- Wymachiwałaś białą flagą.
- To była koszula.
- To był znak poddania się.
- To był znak miłości.
Nareszcie. To właśnie pragnął usłyszeć.
- Który przyjąłem.
Zacisnął uścisk. - W końcu jesteś bezpieczna.
Spojrzenia Whartona i Richarda spotkały się i Wharton się uśmiechnął. Nie winił
Richarda za to, że wydawał się wstrząśnięty i zdegustowany. On też nie miał ochoty
wysłuchiwać tej powodzi czułych słówek. Szkoda, że Richard nie może się poruszać.
Wharton podszedł do drzwi. Richard spojrzał na niego żałośnie.
Hugh dotknął ust Edlyn. - I wreszcie zdobyłem twoją miłość.
Edlyn położyła Hughowi dłoń na sercu. - A ja twoją.
Kiedy Wharton zamykał za sobą drzwi, od strony łoża dobiegły go dziwne odgłosy.
To Richard krztusił się, przezwyciężając mdłości.
Para na podłodze nawet tego nie zauważyła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl