[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie rozumiecie? Jakiś kelner mógł wsypać truciznę do szampana, ale ten kelner tego nie
zrobił. Nikt nie dotykał kieliszka George a, ale George został otruty. Jakiś - zaimek nieokreślony.
Ten - zaimek określony. Kieliszek George a! George! Dwie odrębne rzeczy. I pieniądze - mnóstwo
pieniędzy! A kto wie, może i miłość? Nie patrzcie na mnie, jakbym oszalał. Chodzcie, pokaże
wam.
Odsuwając gwałtownie krzesło poderwał się z miejsca i chwycił Kempa za ramię.
- Chodzcie ze mną.
Kemp rzucił żałosne spojrzenie na w połowie pełną filiżankę.
- Muszę zapłacić - wymruczał.
- Nie, nie, za chwilę wrócimy. Chodzcie. Muszę wyprowadzić was na zewnątrz. Chodzże,
Race.
Odsuwając stolik, zabrał ich do westybulu.
- Widzicie aparat telefoniczny?
- Tak?
Anthony przetrząsnął kieszenie.
- Cholera, nie mam dwupensówki. Nic nie szkodzi. Po namyśle wolałbym nie załatwiać
tego w ten sposób. Wracamy.
Wrócili do kawiarni, najpierw Kemp, za nim Race i Anthony trzymający mu dłoń na
ramieniu.
Kemp marszcząc brwi usiadł na krześle i wziął swoją fajkę. Wydmuchał ją starannie i
zaczął w niej dłubać szpilką do włosów, wyciągniętą z kieszeni kamizelki.
Race ze zmarszczonym czołem i zdziwieniem w oczach patrzył na Anthony ego. Odchylił
się na oparcie krzesła, podniósł swoją filiżankę i osuszy! ją do dna.
- Niech to szlag! - wykrzyknął gwałtownie, -W środku jest cukier!
Popatrzył ponad stołem na twarz Anthony ego, rozjaśniającą sic w coraz szerszym
uśmiechu.
- Hej - rzucił Kemp, kiedy napił się ze stojącej przed nim filiżanki. - A co to u diabła jest?
- Kawa - wyjaśnił Anthony. - I raczej nie będzie ci smakować. Mnie nie smakowała.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Anthony z przyjemnością obserwował, jak w oczach jego towarzyszy pojawia się nagle
zrozumienie.
Jego satysfakcja trwała krótko, gdyż kolejna myśl uderzyła go niemal jak fizyczny cios.
Wykrzyknął głośno:
- Mój Boże! Ten samochód! Skoczył na równe nogi.
- Ależ ze mnie głupiec! Idiota! Powiedziała mi, że jakiś wóz omal jej nie przejechał, a ja
ledwie słuchałem. Chodzcie, szybko! fo/s^tm:.
Kemp powiedział:
- Wychodząc z Yardu powiedziała, że idzie prosto do domu.
- Tak. Dlaczego nie poszedłem razem z nią?
- Kto jest w domu? - spytał Race.
- Była tam Rum Lessing, czekała na panią Drakę. Możliwe, że nadal omawiają urządzenie
pogrzebu.
- Oraz wszystko inne, jeśli znam panią Drakę -dodał Race. Zapytał gwałtownie: - Czy Iris
Marie ma jeszcze jakichś krewnych?
- Nic o tym nie wiem.
- Rozumiem, w jaką stronę zmierzają twoje myśli. Ale czy to jest fizycznie możliwe?
- Tak sądzę. Sam rozważ, jak wiele uznaliśmy za pewnik, opierając się wyłącznie na zdaniu
jednej osoby.
Kemp zapłacił rachunek. Wyszli pośpiesznie. Nadin-spektor zapytał:
- Czy uważasz, że niebezpieczeństwo jest duże? Dla panny Marie?
- Tak.
Anthony, klnąc pod nosem, zatrzymał taksówkę. Wsiedli i polecili kierowcy jechać na
EWaston Squ-arc i to tak szybko, jak to tylko możliwe.
Kemp powiedział powoli:
rf: - Na razie mam tylko ogólne pojęcie o sprawie. To wyklucza Farradayów?
- Tak.
^- - Dzięki Bogu za to. Ale na pewno nie będzie kolejnej próby morderstwa... tak szybko?
- Im szybciej, tym lepiej - zauważył Race. - Zanim morderca się zorientuje, że wpadliśmy
na właściwy trop. Szczęście po raz trzeci - tak będzie rozumował.
Po chwili dodał:
- Iris Marie powiedziała mi w obecności pani Drakę, że wyjdzie za ciebie tak szybko, jak
będziesz chciał.
Mówili gwałtownie rzucając słowa, gdyż taksówkarz wziął ich polecenie dosłownie: ścinał
zakręty i wyprzedzał inne samochody z ogromnym entuzjazmem.
Zcinając ostatni zakręt, wjechał na plac i z piskiem opon zatrzymał się przed budynkiem.
Dom przy Elvaston Sąuare nigdy nie wyglądał spokojniej.
Anthony, z wysiłkiem odzyskując swoje zwykle opanowanie, wymamrotał:
- Zupełnie jak w kinie. Zaczynam czuć się jak idiota.
Ale był już na górnym stopniu i dzwonił do drzwi, kiedy Race płacił za taksówkę i razem z
Kcmpem zaczął wchodzić po schodach.
Drzwi otworzyła pokojówka.;- Anthony spytał ostro: s* - Czy panna Iris już wróciła?
Evans wyglądała na lekko zaskoczoną.
- Och, tak, proszę pana. Jakieś pól godziny temu.
Anthony odetchnął z ulgą. Wszystko wokół wydawało się tak spokojne i zwyczajne, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl