[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Szklane drzwi otworzyły się. Wszedł szeryf okręgowy i dwóch policjantów.
Szeryf zwrócił się do Cat:
- Czy pani jest tą Catherine Beaudine?
- Tak.
Jarzeniówki nad głową świeciły oślepiająco jasno. Gdzieś zza drzwi, którymi wyszedł Dillon, dobiegała
muzyka. Szeryf chwycił dłoń Cat i potrząsnął z entuzjazmem.
- To wspaniała wiadomość. Cudowna. - Zerknął na Wandę Spooner. - Co z małą? - Wskazał na dziecko.
- Wygląda zupełnie dobrze, szeryfie.
- To znakomicie. - Szeryf otoczył Cat ramieniem i uśmiechnął się szeroko. - Jak tylko skończy pani
rozmowę z Wandą, poprosimy o pełne zeznanie.
Cat równie\ się uśmiechnęła. Szeryf miał dobre zamiary, ale ona myślała tylko o tym, by zdjął tę swoją
cię\ką rękę z jej ramienia.
- Z przyjemnością powiem wszystko, co będziecie chcieli wiedzieć.
- To dobrze. - Szeryf ścisnął ją za ramię i odsunął się.
- Co ona jadła? - zapytała Wanda. Cat nie od razu zrozumiała pytanie.
- Mała. Czym ją karmiliście?
Cat opowiedziała o tym, czym \ywili dziecko.
- Były jakieś kłopoty \ołądkowe?
- Tak, na samym początku. Ale mała zaadaptowało się zupełnie dobrze.
- Wspaniale. Czy jeszcze coś powinnam wiedzieć? - Twarz Cat musiała wyra\ać zaskoczenie, bo Wanda
natychmiast pospieszyła z wyjaśnieniami. - O Aleksie. Czy miała jakieś wysypki, dziwne reakcje,
temperaturę?
- Niczego takiego nie zauwa\yłam. Szklane drzwi znów się otworzyły i wszedł Xavier Mott, jeden z dwóch
pediatrów w Red Dog City.
- O, jest lekarz. - Wanda zerknęła na dziecko i zwróciła się do małej pieszczotliwie: - On cię zbada i
wszystko sprawdzi, maleńka. - Potem powiedziała do szeryfa: - W porządku. Mo\e pan porozmawiać z Cat.
Jeśli będę miała jakieś pytania, skontaktuję się z nią przed wyjściem stąd.
- Dobrze - odpowiedział szeryf. Poprowadził Cat za barierkę w kierunku korytarza z licznymi drzwiami.
Otworzył jedne z nich i wskazał krzesło stojące przed biurkiem. Przy klawiaturze komputera siedziała
policjantka. Spytała o pełne imię i nazwisko Cat, adres, numer telefonu i wprowadziła dane do komputera.
- Wspaniale - powiedział szeryf. - Opowiedz nam, jak znalezliście dziecko i o tym, co się potem działo.
Z trudem, ale opowiedziała wszystko, co szeryf powinien wiedzieć. Wyjaśniła, \e odwiezli małą na
posterunek, jak tylko było to mo\liwe. Szeryf słuchał i nie komentował. Na samym początku zadał kilka
pytań. Dotyczyły one okoliczności znalezienia dziecka. Kiedy Dillon i dwaj policjanci stanęli w drzwiach,
Cat kończyła swoje zeznania.
- Co o tym myślisz, Don? - zapytał szeryf. Peebles wzruszył ramionami.
41
- To, co powiedział Dillon, pasuje do zeznania tej porywaczki, Rankin. Twierdzi, \e zostawiła dziecko w
du\ym czerwonym samochodzie stojącym na stacji benzynowej, gdzie Dillon się zatrzymał. Wyszedł z
samochodu do toalety.
- Ale dlaczego? - zapytał Dillon. - Po co to zrobiła?
Szeryf poło\ył nogi na biurku i potrząsnął głową.
- To smutna historia. Jakieś trzy miesiące temu umarło na zapalenie płuc dziecko Rankin. Dziewczynka.
Była w tym samym wieku co Alexa Todd. Od tego czasu Rankin cierpi na zaburzenia psychiczne. Zobaczyła
małą Alexę w wózku w supermarkecie. Kiedy matka Alexy odwróciła się...
- Rankin ukradła dziecko - dokończył za niego bilion.
- Właśnie - potwierdził drugi policjant. - Ale się przestraszyła. Była zdenerwowana i nie myślała logicznie.
Kiedy była przesłuchiwana w Reno, twierdziła, \e
opatuliła małą kocykiem i wło\yła do du\ego, ciepłego samochodu.
- No i dzięki wam wszystko dobrze się skończyło - rzekł z uśmiechem szeryf.
- Cieszymy się, \e mogliśmy pomóc. Cat myślała tylko o ucieczce.
- Czy to ju\ wszystko? - spytała.
Składano jej podziękowania i wyrazy uznania. W końcu szeryf oświadczył, \e mogą iść. Dillon skinął
głową.
- Proszę zadzwonić, jeśli będziemy panu potrzebni.
Cat wstała. Dillon podał jej rękę. Chwyciła ją, wdzięczna za podnoszący na duchu uścisk. Mogłaby jednak
przysiąc, \e Don Peebles, którego znała od przedszkola, wydał za jej plecami pomruk zdziwienia. Bez
wątpienia nie wierzył własnym oczom: Cat Beaudine trzymająca mę\czyznę za rękę. Drugi policjant
powiedział:
- Tędy, proszę.
Zaprowadził ich do sali przyjęć. Poprosił, by poczekali jeszcze chwilę. Zamienił kilka słów z siedzącym
tam policjantem i zwrócił się do Cat i Dillona.
- Wanda chce się jeszcze z wami zobaczyć. - Dłonią wskazał krzesła stojące wzdłu\ ściany. - Proszę,
usiądzcie.
Nie zareagowali na zaproszenie. Czekali na Wandę. Mijały minuty. Cat czuła się coraz bardziej nieswojo.
Posterunek był miejscem publicznym. Ka\dy, kto wchodził i wychodził stąd, widział, \e trzymają się z
Dillonem za ręce. Szarpnęła dłoń z nadzieją, \e ją puści.
Dillon puścił jedynie do niej oczko i wyszeptał:
- Nie ma mowy.
Odwróciła wzrok. Czuła, \e się czerwiem. Dostrzegła wpatrzoną w nią kobietę. Była młoda i ładna, ubrana
w czerwony płaszcz i czapkę. Miała rude włosy. Siedziała na krześle przy drzwiach z wyrazem zdumienia na
twarzy. Cat od razu zgadła, o czym myśli. Co taki facet jak Dillon, mo\e widzieć w kimś takim jak ona?
Przyszła Wanda.
- Dziękuję, \e poczekaliście - powiedziała.
- Gdzie mała? - Cat za\ądała wyjaśnień. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl