[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oczywiście. Wraz z opisem dolegliwości zgłaszanych pielęgniarce dokonującej selekcji.
Okej. Jutro rano wracam do Bostonu i spotkam się z tobą o ósmej, żebyś mnie zabrał tam, gdzie
są przechowywane te raporty. Odszukaj też pielęgniarkę, która w dniu śmierci Webera była na
dyżurze po południu i wczesnym wieczorem, i umów mnie z nią na wpół do dziewiątej.
Powiesz mi, o co chodzi? zapytał Jeff Sutherland nieprzywykły, by wydawano mu polecenia.
Jeszcze nie, ale jeżeli się okaże, że mam rację, dowiesz się jutro o tej porze.
Okej. Do jutra.
Spoglądając za szklaną ścianę sali konferencyjnej, czekał na panią Weber oraz jej adwokata.
Od lat nie był tak dumny z siebie. Nawet nie próbował dzwonić do Kate, czując, że do ich rozmów
musi wnieść coś nowego.
Jego samozadowolenie nieco zbladło, gdy ujrzał panią Weber. Była w tym samym wieku co jego
matka, a na jej twarzy malowała się onieśmielająca dobroć. Wygranie sprawy w sądzie oznacza, że
druga strona musi przegrać, a tym razem czeka to akurat panią Weber.
Dziękuję, że państwo przyszli powitał ją i jej prawnika. Proszę, niech państwo siadają. Co
podać? Kawę, herbatę, wodę?
Poproszę szklankę wody. Pani Weber nerwowo rozglądała się po sali.
O czym chciał pan z nami rozmawiać? zwrócił się do niego prawnik.
Matt patrzył na niego z niechęcią. Po czterdziestce, przesadnie kosztowny garnitur, rzadkie włosy
i pazerne spojrzenie.
Nienawidził takich osobników. Uważał ich za sępy żerujące na nieszczęściu klientów. Większość
z nich miał za oportunistów. Jeśli ten facet uważa, że Matt zamierza poruszyć temat ugody, to się
rozczaruje.
Pani Weber, tego samego dnia, kiedy zmarł pani mąż, przywiozła go pani do szpitala już po
południu. To nie było pytanie, lecz stwierdzenie.
Gdy rzuciła mu przestraszone spojrzenie, miał pewność, że się nie myli. Nie czekał na odpowiedz.
Moi eksperci zapoznali się z przyczyną zgonu pani męża. Nawet gdyby podczas pierwszej wizyty
w szpitalu udało się pani go namówić, żeby tam został, i tak by umarł z powodu tętniaka aorty.
Namawiałam go, ale kiedy dowiedzieliśmy się od pielęgniarki, że mamy czekać sześć godzin,
Michael się nie zgodził. Pielęgniarka zmierzyła mu ciśnienie, więc pomyślałam, że nie jest aż tak zle.
Marion, nic nie mów odezwał się adwokat.
Nie uszło uwagi Matta, że pani Weber płacze.
Tak, wiem przemówił łagodnym tonem. Pielęgniarka panią zapamiętała po tym, jak usilnie
starała się pani namówić męża, żeby został. Zrobiła pani wszystko, co było w pani mocy. Ani ta
pielęgniarka, ani pani, ani pani mąż nie mogliście nic zrobić, żeby zapobiec temu, co się pózniej
stało. Tak samo doktorzy Reed i Spence. Mimo to próbowali, podobnie jak pani.
Kobieta się załamała, ale ten widok nie sprawił mu przyjemności.
Nie chciałam, żeby to było przeze mnie wyznała, wycierając nos. Nie interesują mnie
pieniądze. Chciałam tylko, żeby sędzia orzekł winę lekarzy. Miałabym wtedy pewność, że to nie ja
zawiniłam. Tak mi go brakuje&
To nie pani wina zapewnił ją, a gdy podniosła na niego wzrok, powtórzył: To nie pani wina.
Całkiem innym tonem zwrócił się do adwokata. Oczekuję, że do końca tygodnia wycofa pan
pozew. Oraz że pańska firma pokryje wszystkie koszty, bo to wy przeciągaliście tę sprawę. Będę
w kontakcie z pańską klientką i jeżeli się dowiem, że otrzymała od was jakikolwiek rachunek lub
wezwanie do zapłaty, będę osobiście i pro bono reprezentował ją przeciwko pana kancelarii. Jasne?
Jasne prychnął prawnik, więc Matt nie drążył tematu w przekonaniu, że został właściwie
zrozumiany.
%7łegnam pana. Panią Weber odwiezie do domu mój kierowca.
Gdy mężczyzna wstał i bez słowa pożegnania opuścił salę, Matt poprosił swego asystenta, by i ten
zostawił ich samych.
Przysiadł obok pani Weber.
Panie mecenasie, przepraszam za to, co zrobiłam. Przeprosi pan w moim imieniu doktora Reeda
i doktor Spence? Byłam nieprzytomna z rozpaczy. Myślę, że nawet gdybym wygrała tę sprawę, do
śmierci bym się zastanawiała, czy to przeze mnie. Teraz przynajmniej wiem, że nic nie mogłam
zrobić. Chyba powinnam przestać o tym myśleć i skupić się na czterdziestu dwóch szczęśliwych
latach, które poprzedzały tę koszmarną noc.
To bardzo dobry plan. Obiecuję, że przekażę to doktorowi Reedowi i doktor Spence. Oni nie
żywią do pani żalu. Wezwać już kierowcę? Pomógł jej wstać.
Tak, proszę. Dziękuję, panie mecenasie. Ku jego zaskoczeniu mocno go objęła, a i on
bezwiednie ją przytulił.
Odesławszy ją do domu firmowym samochodem, wrócił do sali po dokumenty. Przez chwilę
spoglądał na panoramę Bostonu. Tego dnia postąpił jak człowiek, jakim chciał być. Dzięki Kate.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Nadal nie odbierała jego telefonów. Szukał jej wzrokiem, przemierzając hol szpitala Boston
General.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]