[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie chcę. Nie napiszę dla pana ani słowa.
 Poza tym będzie to dla pana znakomitą reklamą. Mężczyzna, którego oczekuje
wspaniała kariera  przeczytają to wszyscy pańscy pacjenci.
 I tego właśnie  rzekł Norman Gale  najbardziej się boję.
 No dobrze, ale w dzisiejszych czasach nie można nic zrobić bez reklamy.
 Może, ale zależy jakiego rodzaju jest to reklama. Mam nadzieję, że paru moich
pacjentów nie czytało gazet i pozostaną moimi pacjentami, nieświadomi faktu, że byłem
zamieszany w sprawę o morderstwo. Teraz ma pan odpowiedz od nas obojga. Czy będzie pan
tak łaskaw i spokojnie stąd odejdzie, czy też mam pana wyrzucić kopniakiem?
 Nie ma się co tak denerwować  powiedział młodzieniec zupełnie nie speszony tym
groznym ostrzeżeniem.  Do widzenia, i jeśli zmienicie zdanie, to proszę zadzwonić do
mojego biura. Tu jest moja wizytówka.
Wyszedł wesoło z herbaciarni, myśląc:  Niezle, niezle. Udało mi się zrobić całkiem dobry
wywiad .
I rzeczywiście, w następnym wydaniu  Weekly Howl ukazał się artykuł prezentujący
punkt widzenia dwóch świadków w sprawie tajemniczego morderstwa w samolocie. Panna
Jane Grey oświadczyła, że jest zbyt przejęta, aby rozmawiać o tej sprawie. Był to dla niej tak
okropny szok, że nawet nie chciała o tym myśleć. Pan Norman Gale długo mówił o skutkach
zamieszania w sprawę kryminalną dla kariery zawodowej niewinnego człowieka. Pan Gale
wyraził się sposób humorystyczny, że ma nadzieję, iż niektórzy jego pacjenci czytują tylko
artykuły o modzie, więc nie będą podejrzewali najgorszego, kiedy przyjdą na  męczarnie w
fotelu .
Kiedy młodzieniec odszedł, Jane powiedziała:
 Ciekawe, czemu nie wybrał sobie kogoś ważniejszego?
 Prawdopodobnie zostawił to lepszym od siebie  odrzekł ponuro Gale.  Może
próbował, ale mu się nie udało.
Siedział przez chwilę nachmurzony, a potem powiedział:
 Jane& Będę do pani mówił Jane. Nie ma pani nic przeciwko temu? Jane, jak myślisz,
kto zamordował tę kobietę, Giselle?
 Nie mam najmniejszego pojęcia.
 Myślałaś o tym? Czy ty n a p r a w d ę myślałaś o tym?
 No, nie. sądzę, że nie. Rozmyślałam o tym, że jestem w to zamieszana i trochę się
martwiłam. Ale tak naprawdę to nie zastanawiałam się, kto& kto z nich mógł to zrobić.
Dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę, że przecież jedno z nich musiało zabić.
 Tak, koroner stwierdził to zupełnie wyraznie. Wiem, że ja tego nie zrobiłem, i wiem, że
ty też tego nie zrobiłaś, ponieważ& no, ponieważ przez cały czas patrzyłem na ciebie.
 Tak  powiedziała Jane.  Wiem, że ty tego nie zrobiłeś, ponieważ przez cały czas&
patrzyłam na ciebie. I oczywiście wiem, że sama też nie zabiłam! Więc to musi być ktoś inny,
tylko nie mam pojęcia kto. Nawet najmniejszego pojęcia. A ty?
 Ja też nie.
Norman Gale wyglądał na bardzo zamyślonego. Wydawało się, że chce coś wyłowić z
biegu swoich myśli. Jane mówiła dalej:
 Nie wiem, skąd moglibyśmy wiedzieć. Przecież nic nie widzieliśmy  a przynajmniej
ja nic nie widziałam. A ty?
Gale potrząsnął głową.
 Nie, niczego nie zauważyłem.
 I to właśnie wydaje się bardzo dziwne. Mówiąc szczerze, ty nic nie mogłeś widzieć. Nie
byłeś zwrócony twarzą w tę stronę. Ale ja byłam. Mogłam widzieć całe wnętrze. To znaczy,
że& że mogłabym&
Jane przerwała i zaczerwieniła się. Pamiętała, że jej oczy były przez cały czas wlepione w
bladoniebieski pulower i nie zauważała, co się wokół niej dzieje. Przez cały czas przejęta była
obecnością tej ludzkiej istoty tkwiącej wewnątrz bladoniebieskiego puloweru.
Norman Gale myślał:
 Ciekawe dlaczego tak się zarumieniła& Ona jest cudowna& Ożenię się z nią& Tak,
jestem& Jednak nie ma co tak daleko wybiegać w przyszłość. Muszę znalezć dobry pretekst,
żeby się z nią spotykać& Sprawa tego morderstwa może być lepszym od innych& Poza tym
myślę, że trzeba coś zrobić z& z tym dowcipnym reporterem i jego reklamą&  Głośno
powiedział:
 Pomyślmy teraz o tym. Kto ją zabił? Przejdzmy po wszystkich. Stewardzi?
 Nie  rzekła Jane.
 Zgadzam się. Kobieta naprzeciwko nas?
 Nie sądzę, aby ktoś taki jak lady Horbury próbował zabijać ludzi. A ta druga, panna
Kerr. to typowa ziemianka. Jestem pewna, że nie zabiłaby starej Francuzki.
 Tylko ten niepopularny MFH*? Może się nie mylisz, Jane. Ale ten wąsacz, jak się
wydaje, jest według przysięgłych najbardziej podejrzany, a zatem to go eliminuje. Lekarz? To
również nie wydaje się zbyt prawdopodobne.
*
ang. Master of Foxhounds  łowczy. W tym wypadku: szpicel.
 Gdyby chciał ją zabić, użyłby czegoś innego, czegoś, czego nie można wykryć i wtedy
nikt nigdy nie dowiedziałby się o niczym.
 Ta& ak  powiedział z powątpiewaniem Norman.  Takie niewykrywalne,
bezwonne, pozbawione smaku trucizny są bardzo wygodne, ale bardzo wątpię, czy one
rzeczywiście istnieją. A co z tym małym, który przyznał się, że posiada podobną
dmuchawkę?
 To jest trochę podejrzane. Jednak on wydawał się bardzo miły i nie musiał przecież
mówić, że ma laką dmuchawkę, więc z tego wniosek, że też jest w porządku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl