[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wykluczone.
- A co z domami?
- Przełożę spotkanie na inny termin.
Nicole mogłaby podać go do sądu o nachodzenie i naruszanie prywatności, ale
prawniczka odradziła jej podejmowanie kroków prawnych. Sądowa batalia, zapoczątko-
wana pomyleniem dawców przez renomowaną klinikę, wzbudziłaby sensację w mediach,
co podważyłoby autorytet firmy. Nie potrzebowała takiego rozgłosu. Matka w przeszło-
ści narobiła rodzinie dość wstydu. Alarm w telefonie komórkowym przypomniał, że pora
wychodzić. Mimo wewnętrznych oporów uznała, że najrozsądniej będzie zabrać Ryana
ze sobą. Westchnęła ciężko.
L R
T
- Możesz pojechać za mną do kliniki - wymamrotała z niechęcią.
- I dać ci okazję do zostawienia mnie gdzieś w korku po drodze? Wykluczone. Sam
cię zawiozę.
Choć zapędził ją w kozi róg, Nicole nie zamierzała zostawić mu ostatniego słowa.
- No dobrze, ale ja prowadzę.
Ryan wzruszył ramionami i wyjął kluczyki z kieszeni. Kiedy przepuszczał ją w
drzwiach, położył jej rękę nisko na plecach. Lea zrobiła wielkie oczy na widok poufałego
gestu. Na szczęście rozmawiała przez telefon, ale Nicole nie wątpiła, że po powrocie za-
sypie ją gradem pytań. Należało się zastanowić, jak wiele jej wyjawić, ale odłożyła
przemyślenia na pózniej. W nerwach i tak nic sensownego by nie wymyśliła. Podprowa-
dziła go do eleganckiego, perłowego cadillaca SRX crossover.
- Aadne autko - skomentował przy wsiadaniu.
- Służbowe. Obsługujemy możnych i bogatych. Czasami trzeba ich podwiezć na
lotnisko lub podrzucić im bagaż.
Ryan wyłączył płytę z romantyczną melodią graną na flecie.
- Czy Beth i Patrick do nas dołączą? - zapytał.
Nicole nie zamierzała wtajemniczać przeciwnika w rodzinne problemy. Gorączko-
wo szukała wiarygodnego wytłumaczenia powodów nieobecności siostry i szwagra. Po-
nieważ go nie znalazła, rzuciła tylko krótko:
- Dzisiaj nie mogą.
- Obydwoje?
- Nic nie szkodzi. Obejrzą nagranie wideo - odrzekła możliwie lekkim tonem, choć
odnosiła wrażenie, że Ryan zajmuje całą wolną przestrzeń w samochodzie.
Nigdy wcześniej nie doznała podobnego odczucia, nawet gdy wiozła czterech
klientów. Nigdy też zapach czyjejś wody po goleniu nie pobudzał jej zmysłów tak moc-
no. Gdy zerknęła na jego dłonie, przemknęło jej przez głowę pytanie, jak odczuwałaby
ich dotyk na nagiej skórze. Zabroniła sobie niestosownych rozważań.
- Nie mogę z tobą współpracować, Ryanie, w obliczu konfliktu interesów - powie-
działa.
- Twój brat zapewnił, że przydzielono cię do obsługi mojej firmy.
L R
T
- A mówiłeś mu, że jestem z tobą w ciąży?
- Nie. Przyznałem tylko, że cię znam. Sam wyciągnął wnioski.
- Z pewnością fałszywe. Dlaczego się nade mną znęcasz? Tyle cię łączy z tym
dzieckiem co każdego innego dawcę nasienia.
- W świetle prawa jest moje.
Nicole pojęła, że nie wygra słownej potyczki. Podjechała pod ceglany budynek,
zaparkowała, lecz nadal siedziała bez ruchu, nie odrywając rąk od kierownicy.
- Czy to twoje pierwsze badanie ultrasonograficzne? - wyrwał ją z odrętwienia głos
Ryana.
- Tak.
- Nie bój się, to nie boli ani nie zaszkodzi dziecku. Czyżby ją pocieszał?
- Chodz, zobaczmy, co zrobiliśmy - zachęcił z uśmiechem, wyciągając do niej rę-
kę.
Nicole niemal go polubiła. Dotyk ciepłej dłoni dodał jej otuchy, gdy pomagał jej
wysiąść. Właśnie dlatego uwolniła ją natychmiast. Nie chciała polegać na przeciwniku.
Na miękkich nogach podeszła do recepcji i drżącym głosem podała swoje nazwisko.
W poczekalni kilka przyszłych mam z brzuszkami pozdrowiło ich ciepłym uśmie-
chem. Najwyrazniej uznały ich za szczęśliwą, kochającą parę. Jedna przyszła z nie-
mowlęciem w wózeczku na kontrolę po porodzie. Robiła wrażenie wyczerpanej, ale za-
dowolonej. %7łal ścisnął serce Nicole na myśl, że za kilka miesięcy przyjdzie na takie sa-
mo badanie sama jak palec, pozbawiona swego skarbu. Nie zdołała powstrzymać łkania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]