[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skierował się w stronę Domku pod Cisami. Nie spotkał go pan przypadkiem?
- Nie... Nie przypominam sobie...
Po raz pierwszy pan Gerald Wright zdradził pewne zakłopotanie.
- Hm... Pogoda nie zachęcała wtedy do spacerów - podjął tonem
zastanowienia inspektor Neele - zwłaszcza do spacerów po zmroku, błotnistą alejką.
Dziwna historia, że tyle osób odczuło nagły przypływ energii.
W Domku pod Cisami sierżant Hay radośnie powitał przełożonego.
Niewątpliwie był zadowolony z siebie.
- Wyniuchałem dla pana inspektora coś na temat kosów - oznajmił.
- Naprawdę, Hay? Słucham.
- Były w pasztecie, panie inspektorze. Na niedzielną zimną kolację
pozostawiono pasztet zapiekany w cieście. Ktoś, w spiżarni lub gdzie indziej, wyjął
farsz z ciasta i zastąpił go... Niech pan inspektor zgadnie, czym? Zmierdzącymi,
nieżywymi kosami, które wziął z szopy ogrodnika. Paskudny kawał, panie
inspektorze! I głupi, co?
-  Co za pyszne danie na królewski dwór! - zacytował półgłosem Neele, i
jeszcze raz zbił z tropu swojego sierżanta.
XVIII
- Zaraz. Chwileczkę powiedziała panna Ramsbottom. - Ten pasjans chyba
wyjdzie.
Króla z potężnym taborem przeniosła na wolne miejsce, czerwoną siódemkę
na czarną ósemkę, komplet pików uzupełniła czwórką, piątką i szóstką. Następnie
wykonała kilka błyskawicznych posunięć i rozparła się w fotelu.
- To podwójny soliter - odetchnęła z ulgą. - Bardzo rzadko wychodzi.
Przez chwilę siedziała spokojnie z zadowoloną miną, pózniej zwróciła wzrok
ku młodej kobiecie, która stała obok kominka.
- Ha! Wiec ty, moja droga, jesteś żoną Lancelota - podjęła.
- Tak, ciociu! odparła Pat, dopiero co wezwana na piętro, przed oblicze
starszej damy.
- Wysoka dziewczyna, szczupła - mruknęła do siebie ciocia Effie.
- Wygląda na zdrową.
- Mam żelazne zdrowie, ciociu.
Panna Ramsbottom z uznaniem kiwnęła głową.
- A żona Parcivala to mięczak. Je za dużo słodyczy. Za mało ma ruchu. No,
siadaj, moje dziecko, siadaj. Gdzie poznałaś Lancelota?
- W Kenii, ciociu, kiedy byłam tam u przyjaciół.
- Słyszałam, że poprzednio byłaś zamężna.
- Tak. Dwa razy.
Panna Ramsbottom wymownie pociągnęła nosem.
- Rozwódka, hę?
- Nie, ciociu - odpowiedziała Pat trochę drżącym głosem. - Obaj moi
mężowie... umarli. Pierwszy był pilotem myśliwca... Poległ na wojnie.
- A drugi?... Zaraz, moje dziecko... Coś mi ktoś mówił... Zastrzelił się, prawda?
Pat twierdząco skinęła głową.
- Z twojej winy?
- Nie, ciociu. Nie z mojej winy.
- Zdaje się trzymał stajnię wyścigową, grał w totalizatora, co?
- Tak, ciociu.
- Nigdy w życiu nie byłam na wyścigach - oznajmiła sędziwa dama. -
Totalizator, gra w karty to wymysły szatana.
Pat nie podjęła dyskusji.
- Za żadne skarby nie poszłabym też do teatru ani kinematografu - ciągnęła
ciocia Effie. - Cóż, grzeszny ten świat, grzeszny, w dzisiejszych okropnych czasach, i
w tym domu działo się wiele zła, ale Bóg pokarał występnych.
Młoda kobieta milczała nadal. Zastanawiała się, czy ciocia Effie ma w głowie
wszystko po kolei. Po chwili zaniepokoiło ją zwrócone ku niej przebiegłe spojrzenie
starszej damy.
- Co ci wiadomo, moje dziecko, o rodzinie, do której weszłaś? - padło pytanie.
- Myślę, że ani mniej, ani więcej niż zwykle w takich razach.
- Hm... Jest w tym sens... Zapewne. - Ciocia Effie zrobiła krótką pauzę. -
Powiem ci, moja droga, to i owo. Moja siostra była idiotką, szwagier łajdakiem.
Parcival to wąż, a Lance zawsze uchodził w rodzinie za niedobrego chłopca.
- Chyba to przesada, ciociu - obruszyła się Pat.
- Czy ja wiem? Pewno masz rację, moje dziecko - zgodziła się nieoczekiwanie
panna Ramsbottom. - Nie można przyczepiać ludziom etykiet. Ale nie lekceważ
Parcivala, nie lekceważ. Na ogół panuje pogląd, że ludzie z etykietą dobroci są także
głupi. Nie! Dobry chłopiec Parcival to nie głupiec. Bynajmniej nie głupiec, lecz
spryciarz na świętoszkowatą modłę. Nigdy go nie lubiłam. A Lance? Zapamiętaj
dobrze: nie mam do niego zaufania, nie pochwalam go, ale jestem do nicponia
przywiązana, wbrew przekonaniu... Rozumiesz? To lekkomyślny chłopak, zawsze był
taki... Musisz go mieć na oku, moje dziecko, bo inaczej może się posunąć za daleko.
Powiedz mu, niech nie lekceważy Parcivala, nie zawsze wierzy w to, co Parcival
mówi. Ten dom roi się od kłamców. - Ciocia Effie podniosła głos i dodała z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl