[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozmawiać. Muszę wiedzieć, że nic im nie jest!
W tej samej chwili wiele osób z grupy zaczęło wołać i krzyczeć. Nagle wszystko ucichło.
Przez bramę zaczęli wchodzić różni ludzie. Wszyscy uśmiechali się, tak jak strażnicy. Ci
ludzie byli zainfekowani. Wezwano ich do pracy w Instytucie, więc strażnicy łatwo ich
rozpoznali i nie robili żadnych trudności.
Fakt, że inni mogą wejść na teren Instytutu bez żadnych trudności, rozognił nastroje
wśród protestujących. Odkąd się tu zjawili, całkowicie ich ignorowano. Bez ostrzeżenia
rzucili się w stronę bramy. Wybuchła walka wręcz z głośnymi wrzaskami i przepychankami.
Posypały się nawet ciosy. Ale psy szybko opanowały sytuację. Zaatakowały szturmujących.
Ich grozne warczenie i kąsanie po nogach błyskawicznie pozbawiło całą grupę odwagi.
Protestujący natychmiast wycofali się.
Beau wyłączył monitor. Opuścił głowę na piersi, aby Veronica mogła rozmasować mu
mięśnie karku. Spał tylko godzinę zamiast dwóch, których potrzebował do pełnego
wypoczynku.
 Powinieneś się cieszyć  odezwała się Veronica.  Wszystko idzie po twojej myśli.
 Cieszę się  przytaknął Beau. Nagle zmienił temat.  Czy w sali balowej jest Alexander
Dalton? Widziałaś go, kiedy tam zeszłaś?
 Na oba pytania odpowiedz brzmi:  tak . Jest tak, jak sobie życzyłeś. On nigdy nie
sprzeciwiłby się twoim poleceniom.
 W takim razie powinienem tam zejść  powiedział Beau. Podniósł głowę i wstał.
Krótkim gwizdnięciem przywołał do nogi Kinga. Razem zeszli głównymi schodami.
Poziom aktywności w przestronnej sali wyraznie się podniósł. Pracowało teraz więcej
osób niż poprzedniego dnia. Filary podtrzymujące sufit oraz elementy konstrukcyjne ścian
zostały całkowicie odsłonięte. Potężne żyrandole oraz obficie dekorowane gzymsy zupełnie
zniknęły. Wielkie, łukowate okna niemal w całości zostały zamurowane. Pośrodku sali
wyrastała skomplikowana, elektroniczna konstrukcja. Wykonano ją z części wyniesionych z
obserwatorium, różnych ośrodków elektronicznych i uniwersyteckiego wydziału fizyki.
Widok skoordynowanej pracy dla osiągnięcia wielkiego celu wywołał szeroki uśmiech na
twarzy Beau. Nie mógł się powstrzymać od refleksji, że kiedyś ta sala służyła tak frywolnym
uciechom jak taniec.
Alexander dostrzegł stojącego w wejściu do sali balowej Beau i niezwłocznie dołączył do
niego.
 Wygląda niezle, co?
 Cudownie  odparł Beau.
 Mam jeszcze inne dobre wiadomości  oznajmił Alexander.  Udało nam się już
zamknąć większość najbardziej zanieczyszczających zakładów znad Wielkich Jezior.
Powinniśmy to zakończyć w ciągu tygodnia.
 Co z Europą Wschodnią? Oni niepokoją mnie najbardziej.
 Ta sama sytuacja. Szczególnie w Rumunii. Zamkniemy ich w tym tygodniu.
 Wybornie.
Randy Nite, widząc Beau rozmawiającego z Alexandrem, pospieszył do nich.
 I co myślisz?  zapytał Randy, z dumą spoglądając na urządzenie w centrum sali.
 Na razie wszystko idzie dobrze  odparł Beau  ale cieszyłbym się z przyspieszenia
robót.
 Wobec tego potrzebuję dodatkowej pomocy  stwierdził Randy.
 Wszystko, czego sobie życzysz  rzekł Beau.
 Musimy być gotowi na Przyjście.  Rozpromieniony Nite wrócił do swoich zajęć.
Beau spojrzał na Alexandra.
 Co nowego w sprawie Cassy Winthrope?  Niespodziewanie w jego głosie pojawiło się
napięcie.
 Ciągle nie została zlokalizowana  odpowiedział Alexander.
 Jak to możliwe?
 Sprawa jest tajemnicza. Policja i pracownicy uniwersytetu wręcz wzorcowo z nami
współpracują. Ujawni się. Może nawet przy bramie, i to z własnej woli. Gdybym był tobą, nie
martwiłbym się.
Beau gwałtownie odwrócił się i złapał przedramię Alexandra w żelazny uścisk, który
natychmiast wstrzymał krążenie krwi. Zszokowany tym ewidentnie wrogim odruchem
Alexander spojrzał na dłoń, która go trzymała. To nie była ludzka ręka. Palce były długie i
oplatały ramię niczym miniaturowe węże boa.
 Poszukiwania tej dziewczyny to nie jest mój kaprys  powiedział Beau. Patrzył na
Alexandra oczami, które zmieniły się w wielkie zrenice.  Chcę jej teraz!
Alexander podniósł wzrok, aby spojrzeć w oczy Beau. Doskonale wiedział, że walka nie
ma sensu.
 Uczynimy to sprawą absolutnie priorytetową  zadeklarował.
Jesse naciął sosnowych gałęzi i przykrył nimi zaparkowany przy szopie samochód. Z
zewnątrz chata wyglądała na całkiem opuszczoną, jedynie smużka dymu z kamiennego
komina zdradzała mieszkańców.
W przeciwieństwie do spokojnie wyglądającego otoczenia domu jego wnętrze
przemieniło się w zatłoczoną stację badawczą. Lwią część powierzchni zajęło prowizoryczne
laboratorium biologiczne. Tutaj rządziła Nancy, z którą blisko współpracowała Sheila. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl