[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czyć wam obojgu wszystkiego najlepszego i wiele szczę-
ścia w przyszłości. Cieszę się i przepraszam, że pana nie-
właściwie oceniłem, Denning. Jeśli można, pójdę teraz po-
szukać Beatrice i przekazać jej dobrą nowinę. Wiem, że
będzie bardzo zadowolona z waszych zaręczyn.
Gdy wyszedł, w pokoju zapanowała cisza. W końcu
01ivia spojrzała Jackowi prosto w twarz. Oczy miała
podejrzanie wilgotne.
- Nie musi pan się ze mną żenić - powiedziała dziel-
nie. - Możemy odczekać pewien czas, a potem zerwać
zaręczyny.
117
- Czy tego pani chce, Olivio?
Jeszcze przez chwilę wpatrywała się w Jacka, a po-
tem pokręciła głową.
- Nie, ale pan został postawiony w sytuacji bez wyj-
ścia. Daję panu szansę wycofania się, jeśli nawet nie od
razu, to po pewnym czasie.
Jack ujął jej rękę, odwrócił i ucałował otwartą dłoń.
- Nie chcę się wycofać - powiedział cicho. - Nie je-
stem tego wart, ale będę zaszczycony, jeśli zgodzi się
pani zostać moją żoną, panno Olivio.
- Jestem panu bardzo wdzięczna. Te oświadczyny
schlebiają mi w najwyższym stopniu. - 01ivia dygnęła.
- To dla mnie prawdziwe szczęście, że mogę zostać
pańską żoną.
- A więc wszystko ustaliliśmy - podsumował Jack.
- Czy chce pani wziąć ślub w Londynie, czy w swoim
rodzinnym majÄ…tku?
- Jeszcze... jeszcze o tym nie myślałam. - 01ivia
nagle się zawstydziła. To wszystko stało się tak nagle,
że na dobrą sprawę nawet nie miała czasu zaczerpnąć
tchu. - Może o szczegółach porozmawiamy potem
z mojÄ… siostrÄ…?
- Naturalnie. Przyjdę z wizytą jutro w południe. La-
dy Ravensden na pewno wie, jak najlepiej postąpić -
przyznał Jack. - A teraz, jeśli można, zepnę pani suknię.
01ivia skinęła głową. Stała nieruchomo i bała się na-
wet odetchnąć, gdy przypinał róże na miejsce. Poczuła
muśnięcie jego palców w zagłębieniu między piersiami
i serce zabiło jej mocniej. Ciekawa była, czy Jack wie.
jak bardzo poruszyło ją to intymne dotknięcie, ale gdy
spojrzała mu w oczy, po plecach przebiegł jej dreszcz.
On był taki poważny!
- Kapitanie Denning...
- Jack - poprawił ją i uśmiechnął się do niej. -
Niech siÄ™ pani nie obawia, 01ivio. Nigdy pani nie
skrzywdzę. Daję na to słowo. Zrobię wszystko, żeby pa-
ni była szczęśliwa, moja droga.
01ivia skinęła głową. Jej suknia odzyskała przyzwoi-
ty wygląd. Przyjęła więc ramię kapitana i razem wyszli
z pokoju, by wrócić do sali balowej.
- Jeśli mi pozwolisz, chciałabym dać ci w prezencie
absolutnie wyjątkowe wesele - powiedziała Beatrice do
siostry. Siedziały w sypialni 01ivii, niedawno zegar wy-
bił drugą. - Mogłybyśmy urządzić je w Camberwell,
a papa i Nan naturalnie by siÄ™ u nas zatrzymali. Dom
jest tak wielki, że możesz zaprosić tylu swoich przyja-
ciół, ilu tylko sobie życzysz.
- Jesteś dla mnie taka dobra! - 01ivia uściskała sios-
trę. - Dziękuję ci za tę propozycję, ale nie chcę wystaw-
nej uroczystości. Wystarczy mi, że będzie rodzina i kil-
koro najbliższych przyjaciół.
- Kapitan Denning powinien porozmawiać z papą -
ciągnęła Beatrice, odwzajemniwszy serdeczny uścisk
siostry. - W każdym razie napiszę do niego i ty też po-
winnaś, Olivio. Kiedy papa wyrazi zgodę na piśmie,
możemy zaplanować ślub na... na kiedy? Za miesiąc?
Czy może to za szybko? Musisz mi powiedzieć, jakie
jest twoje życzenie. Czy potrzebujesz więcej czasu na
poznanie kapitana Denninga?
- Jeśli o mnie chodzi, mogłabym go poślubić nawet
zaraz! - oświadczyła Olivia. - Jack natomiast obiecał
przyjść porozmawiać o szczegółach jutro w południe. -
01ivia spojrzała na zegar i dodała: - Ach, nie. Już dzi-
siaj. Jeśli zaraz nie położymy się do łóżek, prześpimy
jego wizytÄ™.
Siostry wymieniły uśmiechy.
- Tak się cieszę z twojego szczęścia, najdroższa - po-
wiedziała Beatrice. - Dobranoc. %7łyczę ci miłych snów.
Po odejściu siostry 01ivia położyła się do łóżka
i zdmuchnęła świecę. Zamknęła oczy i wtuliła się w po-
duszkę, ale nie zasnęła od razu.
Czy Jack by jej się oświadczył, gdyby nie zastano ich
w namiętnym uścisku? Na pewno nie od razu, ale może
któregoś dnia...?
Olivia byłaby niebiańsko szczęśliwa, gdyby nie ta
właśnie drobna wątpliwość. Wiedziała przecież, że jej
reputacja ucierpiałaby bardzo poważnie, gdyby Jack
wyraznie nie oświadczył, że są zaręczeni. Lady Cle-
ments już by się o to postarała!
Chyba jednak Jack nie całowałby jej z takim zapa-
miętaniem, gdyby nie podzielał jej uczuć? 01ivia rozu-
miała, że dżentelmeni nie zawsze są zakochani w da-
mach, z którymi oddają się pieszczotom. Wiedziała, że
lord Burton ma kochankÄ™, a lady Burton traktuje to jak
coś normalnego. Ale co ma jedno do drugiego? Małżeń-
stwo Burtonów nie zostało zawarte z miłości, a jednak
małżonkowie byli razem przez wiele lat, chociaż każde
z nich miało swoje życie.
Bardzo chciała, żeby Jack ożenił się z nią z miłości.
Prosiła Boga, żeby właśnie tak było.
Wiedziała, że Beatrice i Harry kochają się jak szale-
ni. Była pewna, że Harry już nie ma kochanki. Beatrice
nie zgodziłaby się na taką sytuację.
Pragnęłaby, żeby jej małżeństwo było takie jak sios-
try. %7łeby miłość między nią a Jackiem wprost rzucała
siÄ™ w oczy.
W końcu uciszyła wątpliwości i wygodniej ułożyła
się w pościeli. To prawda, że na Jacku wymuszono
oświadczyny, ale po tym pocałunku i tak najprawdopo-
dobniej zrobiłby to z własnej woli.
Olivia zasnęła, uśmiechając się do tej myśli.
ROZDZIAA SZÓSTY
- Przecież wiesz, że życzę ci szczęścia - powiedzia-
ła Anne do Jacka następnego ranka. Szli nadmorską [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl