[ Pobierz całość w formacie PDF ]
serem podanÄ… przez Alice Quarmby.
Zwietnie wyglądasz, mój irlandzki przyjacielu przywitał go Johnson.
Podróż concorde'em to czysta przyjemność. Szczególnie, kiedy płaci kto
inny. No dobrze, ale po co mnie wezwałeś?
Harry Parker sprawdza nagrania z kamery wideo zrobione w domu
naprzeciwko rezydencji Cohana. Może uchwyciły tę kobietę i może ją poznasz.
Może rozpoznam ją z Wapping, ale to nie znaczy, że będę wiedział, kto to
jest.
Nic innego nie mamy. Zajrzała Alice Quarmby.
Harry Parker na linii. Johnson podniósł słuchawkę.
Harry? I jak tam?
yle, Blake. Sprawdziłem wszystkie nagrania wideo. W okolicy są tylko trzy
kamery. Wszystkie zapisy zniszczono. Nic nie mamy.
Szkoda powiedział Johnson. Ale dzięki, Harry. Gdybyś coś wymyślił,
daj znać. Bądzmy w kontakcie.
I odłożył słuchawkę.
Kolejny ślepy zaułek? spytał Dillon.
Niestety, tak.
Czyli przeleciałem się za darmo concorde'em bez powodu?
Na to wygląda. Wybacz, Sean, ale skoro już jesteś, to może się rozerwij.
Bardzo ważny zwolennik prezydenta, niejaki Chad Luther, wydaje dziś wieczorem bal
nad balami na Long Island. Będą wszystkie liczące się osobistości.
I te nie liczące się oczywiście też dodał Dillon.
Niestety, nie mylisz się, drogi przyjacielu. Przez to służbom bezpieczeństwa
głowa puchnie. Johnson podniósł teczkę. Sam musiałem dopilnować listy gości.
Prezydent przyleci tu swoim golfstromem. Ochroniarze będą dowożeni wahadłowo
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
specjalnym helikopterem. Może i my się na niego załapiemy.
CzujÄ™ siÄ™ zaszczycony.
Rozległo się pukanie do drzwi, weszła Alice.
Zwieżej kawy?
Nie. Dziękujemy. A to... o czym rozmawialiśmy wcześniej?
Wciąż sprawdzamy. Wyszła.
Sprawdzacie? spytał Dillon. Johnson zawahał się, a potem powiedział:
Przez specjalny program komputerowy zwany Synodem, który rejestruje
tysiące rozmów, miliony słów. Jak się wpisze nazwisko, komputer odszukuje ci na
jego temat wszystkie dane. A potem można przesłuchać wstecz wszystkie ważne
rozmowy.
I kogo tak sprawdzacie?
Jacka Barry'ego.
Chodzi wam o AÄ…cznika? Tak.
Nauka, postęp... mruknął Dillon. Tacy ludzie jak ty i ja to już prawie
przeżytek.
Zadzwonił telefon, Johnson podniósł słuchawkę.
Panie generale, to pan? Urwał. Oczywiście, jest tutaj. Wyciągnął
słuchawkę. Generał Ferguson do pana.
Słuchani, panie generale? odezwał się Dillon.
Mam dla ciebie zaskakujące wieści. Słuchaj uważnie. Po chwili Dillon wolno
odłożył słuchawkę.
Coś złego? spytał Johnson.
Właśnie mi powiedział, kto, jego zdaniem, jest tą tajemniczą kobietą.
Johnson z wrażenia usiadł.
No mów, na miłość boską zażądał. Po czym Dillon powiedział. Johnson
pokręcił głową.
Poznałem ją. To wielka dama. Wiedziałem, że jej syn zginął w Ulsterzc, ale
nie wiedziałem, jak to się siało.
To by wiele wyjaśniało. Dillon zapalił papierosa. Już na pogrzebie coś
w niej wyczuwałem. Nie zrozum mnie zle. Lubiłem ją, ale czułem się przy niej
nieswojo.
Więc naprawdę wierzysz w ten horror?
Raczej tak. Dillon rąbnął pięścią w biurko. Do diabła, Jack Barry...
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Niech go szlag trafi.
Lady Helen Lang... Johnson zmarszczył czoło. Chwileczkę. Podniósł
listę gości na przyjęcie, przejechał palcem. Tak myślałem. Będzie dziś u Chada
Luthra na przyjęciu. Muszę uprzedzić prezydenta. Podniósł telefon, zadzwonił do
Gabinetu Owalnego. Tu Blake Johnson. Chciałbym mówić z prezydentem.
Pokiwał głową.
Rozumiem. Odłożył słuchawkę. Już wyjechał na Long Island.
Zastanowił się. Może to i lepiej. Powiem mu na miejscu.
W drzwiach stanęła rozpromieniona Alice.
Ten Synod jest nieoceniony, ale chyba się panu nie spodoba. Wyrzucił
rozmowy z Jackiem Barrym sprzed kilku dni. Zapraszam do sali przesłuchań.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]