[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dla innych kontynuował opiekun. Zawsze będzie to czas nietrafiony, najgorszy z
możliwych. To oznacza, że jest to czas najbardziej właściwy, najodpowiedniejszy!
- To jest zbyt trudne dla mnie usprawiedliwiał się Jonasz. Czuł się coraz bardziej
zawstydzony.
- Będzie trudne, zanim nie zacznie być proste! Jonaszu, ty się ciągle czymś
asekurujesz.
- Tak, to prawda - pomyślał Jonasz.
- Musisz wybierać, Jonaszu. Wszystko leży u podstawy twojej decyzji. To jest twój
fundament. Decyzja wyboru pomiędzy .
23
Zawsze gdy dochodziło do bezpośredniej konfrontacji w jego życiu i był
przymuszany do dokonywania wyborów pomiędzy , czuł się zagrożony. Wówczas
najprostszym wyjściem dla niego była ucieczka. Zawsze uciekał. Odkąd tylko sięgnął
pamięcią - uciekał. Jako mały chłopczyk uciekał, gdy coś zbroił. Jako młodzieniec
uciekał przed odpowiedzialnością, gdy dokonał złego wyboru. Zawsze przed czymś
lub kimś uciekał. Ucieczkę jakby miał wpisaną w geny. Gdy tylko odczuwał
jakiekolwiek zagrożenie, brał nogi za pas. Szczególnie wówczas, gdy ktoś go
zdenerwował. Wolał udać się gdzieś w ustronne miejsce, aby ochłonąć, niż dać się
ponieść emocjom i wypowiedzieć coś, czego potem by żałował. To pozwalało mu
zachować jakąś równowagę wewnętrzną, z której był tak dumny. Chciał być
człowiekiem opanowanym. I chciał, aby inni go takim postrzegali. Ucieczka była jego
wewnętrznym przymusem.
Innym razem, gdy był nad jeziorem Kineret i zbliżał się do groty, pustelnik, nie
podnosząc nawet głowy, powiedział w jego kierunku:
- Jonaszu, próbowałeś wyjaśnić i zrozumieć istnienie wszelkiego cierpienia, zła,
zniszczenia i głodu na świecie. Nigdy tego nie wyjaśnisz! Będziesz bawił się
wyjaśnieniami - religijnymi czy innymi - ale nie wyjaśnisz tego nigdy! Bo życie jest
tajemnicą. Twój umysł nie jest w stanie tego wszystkiego rozwikłać. Jeśli będziesz
tego świadomy, wówczas dopiero pojmiesz, że nie w świecie ukryte są problemy, ale
że ty sam masz problem.
- Powiedz, święty mężu, skąd wiesz, z czym przychodzę do ciebie wymamrotał
osłupiały Jonasz.
- Zanim tu przyszedłeś, widziałem cię, jak zdążasz w moją stronę.
Jonasz był tym bardzo przejęty. Nagle zdał sobie sprawę, że jeśli przed
człowiekiem nie może się skryć, to cóż dopiero przed Bogiem. Był też ciekaw, czy i
myśli są znane drugiemu człowiekowi. Ale przecież pustelnik nie mógł wiedzieć, z
czym przychodzi do niego, a jednak bezbłędnie go ocenił.
Faktycznie chciał wyjaśnić, zrozumieć, pojąć znaczenie cierpienia, zła i wielu
innych pojęć. Myślał sobie, że kiedy będzie znał odpowiedzi na te kwestie, stanie się
szczęśliwszy. Teraz wiedział, że się mylił. I to bardzo.
24
Jonasz zerwał się z posłania i wybiegł na górny pokład, przewracając po drodze
jakieś pakunki. Chciał za wszelką cenę jeszcze raz zapytać lewiego Rabena o to, co
teraz paliło go od środka. Był pewien, że teraz uzyska odpowiedz. Musiał. Już nie
mógł dłużej czekać! Wiedział, że odpowiedz jest bliżej niż mu się wydaje, że jest w
zasięgu jego ręki, wystarczy tylko ją uchwycić. Teraz był gotów. W końcu był gotów.
Po tylu latach! Nareszcie wszystkie klocki z jego życia, dzieciństwa, młodości zaczęły
układać się jeden po drugim w logiczną całość.
Widział w tym pewną celowość. Teraz już nie chciał uciekać, bo przecież nie może
uciec przed samym sobą! Nie może uciekać w nieskończoność. Jest w końcu gotów,
aby odpowiedzieć i stanąć na wprost siebie. Wiedział, że odpowiedz jest w nim. Chciał
jedynie potwierdzenia i upewnienia w tym.
Szukał lewiego, z którym jeszcze niedawno rozmawiał. Pytał o niego marynarzy,
którzy mieli wachtę na pokładzie. Jednak nikt nie mógł mu wskazać miejsca, gdzie
lewi się znajduje. Czuł się coraz bardziej zażenowany. W końcu odkrył tak ważne
rzeczy w swoim życiu, których inspiratorem był lewi, a tu lewiego... nie było! Chciał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]