[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rewolucji...
 Znam ja was, psy podstêpne!  zawo³a³ robotnik komisarz.  Prawie wszyscy uprawia-
nie sabota¿ i bojkot proletarskiej Rosji. Nie w smak wam socjalna rewolucja! ChcielibyScie
po dawnemu gnêbiæ nas?!
Stary Bo³dyrew nie wytrzyma³. ZaSmia³ siê i spyta³:
 Towarzyszu! Niezawodnie byliScie robotnikiem, czy majstrem w fabryce; napisane to jest
na waszych rêkach spracowanych. Powiedxcie mi szczerze, uczciwie, czy w biurze fabrycz-
nem bur¿uje rozmawiali z wami tak, jak to czynicie wy?
Robotnik nie spodziewa³ siê takiego pytania i zmiesza³ siê.
Po chwili jednak przybra³ dawn¹ zuchwa³¹ postawê i mrukn¹³ groxnie:
 No, wy macie gêby wygadane! Wiadoma rzecz!
Wyda³ in¿ynierom jakieS w¹skie pasemka papieru z adresami fabryk, gdzie mieli praco-
waæ od jutra.
Rozpoczê³a siê praca dla proletarjatu.
Robotnicy z ma³emi wyj¹tkami spêdzali ca³e dnie poza warsztatami.
Naradzali siê i spierali za¿arcie o sposobach kontroli nad fabryk¹, opracowywali fanta-
styczne plany prowadzenia w³asnemi si³ami przedsiêbiorstwa, ustanawiali godziny zajêæ,
Spiewali  Miêdzynarodówkê , niszczyli maszyny, poniewa¿ zamieniali na prowjanty najdro¿-
sze czêSci mechanizmów i znajduj¹ce siê na sk³adzie materja³y.
In¿ynierowie, protestuj¹cy przeciwko takiej gospodarce i nawo³uj¹cy do pracy, wkrótce
byli znienawidzeni przez robotników i oskar¿eni o bur¿uazyjne metody prowadzenia robót.
186
Na szczêScie sprawê ich uj¹³ w rêce naczelny komisarz pracy  cz³owiek inteligentny kaza³
wszystkim stawiæ siê do biura, i uwa¿nie s³ucha³ skarg robotników oraz objaSnieñ Bo³dyre-
wych.
podczas toku rozprawy rozleg³y siê radosne wiwaty i krzyki ludzi, t³ocz¹cych siê w kory-
tarzach komisarjatu.
 Niech ¿yje Lenin! Niech ¿yje rewolucja!
Do sali, gdzie siê odbywa³a rozprawa, wszed³ wódz proletarjatu, a za nim wpad³ t³um robot-
ników. Porozumiawszy siê z komisarzem pracy, Lenin uwa¿nie przyjrza³ siê spokojnym, inteli-
gentnym twarzom in¿ynierów i zatrzyma³ ostry wzrok swój na oskar¿aj¹cych ich robotników,
powtarzaj¹cych wkó³ko frazesy, wyczytane z powodzi ulotek i dzienników bolszewickich.
Lenin kiwn¹³ g³ow¹ i uSmiechn¹³ siê uprzejmie, prawie ³agodnie.
Podniós³ oczy na t³um, oczekuj¹cy z ciekawoSci¹ wyroku samego dyktatora, i rzek³ chra-
pliwie:
 Towarzysze, opuSæcie natychmiast salê!
Poniewa¿ Kuno Chalajnen i dwóch fiñskich ¿o³nierzy, przyby³ych z Leninem, zrêcznie uto-
rowali im drogê, skierowuj¹c ku drzwiom, sala wkrótce zosta³a uwolniona od gapiów.
Lenin usiad³ przy stole i, zwracaj¹c siê do oskar¿ycieli, rzuci³ pytanie:
 Co zrobiono w fabryce przez czas pracy tych in¿ynierów?
Oskar¿yciel odczyta³ listê dokonanych robót.
 Dlaczego praca zosta³a przerwana?
 MieliSmy wa¿ne wiece i... materja³Ã³w zabrak³o, bo towarzysze wynieSli je ze sk³adów
fabrycznych  odpowiedzia³ jeden z robotników.
 Co powie o tem towarzysz in¿ynier?  zapyta³ Lenin.
Bo³dyrew odpar³:
 Istotnie na sk³adach nie znaleziono materja³Ã³w. Dlaczego  nie wiem, bo kontrola nie
nale¿a³a do mnie. Jestem doradc¹ technicznym. gdybym mia³ bronz, miedx i stal, naprawi³-
bym uszkodzone maszyny. Chc¹c pracowaæ sumiennie i wydajnie, wskazywa³em komitetowi
fabrycznemu na koniecznoSæ obowi¹zkowej pracy chocia¿by przez szeSæ godzin...
 Tymczasem ile godzin pracowali towarzysze?  spyta³ Lenin.
Bo³dyrew spokojnym g³osem odpowiedzia³:
 Komitet prowadzi³ listê, wiêc mo¿e poinformuje was, towarzyszu prezesie rady Komi-
sarzy ludowych...
Lenin skin¹³ g³ow¹ na oskar¿yciela, który, zajrzawszy do swej teki, oznajmi³:
 Wypada³o... po dwie godziny i to... nie codzieñ...
Lenin wsta³ i, mru¿¹c oczy, powiedzia³ dobitnie:
 Kradzie¿ majêtnoSci publicznej, szkodliwe marnowanie czasu. sabota¿, przykryty rewo-
lucyjnemi wiecami, towarzysze?! Dyktatura proletarjatu zosta³a wprowadzone przez was
poto, abySmy mogli zdeptaæ bur¿uazjê i ka¿dy inny wrogi nam od³am spo³eczeñstwa. Dlate-
go niezbêdna jest wytê¿ona praca ka¿dego robotnika. Nie szeSæ, nie osiem, a dziesiêæ, czter-
naScie lub dwadzieScia cztery godzin pracy! S³yszycie?!
Robotnicy porwali siê z miejsc i krzyczeæ zaczêli:
 To  gorsza katorga ni¿ za bur¿ujów?! Gdzie¿ zdobycze rewolucji? Gdzie¿ raj socjali-
styczny, o którym pisaliScie i gard³owaliScie? Gdzie wyzwolenie ludu pracuj¹cego? Ani chle-
ba, ani wypoczynku po ciê¿kiej pracy w jarzmie kapitalistów!!
187
Lenin uSmiechn¹³ siê dobrotliwie, chocia¿ wydête wargi krzywi³y mu siê i drga³y.
 Towarzysze!  rzek³.  ZrobiliScie rewolucjê i zwyciê¿yliScie, aby zbudowaæ raj, o któ-
rym mówicie. ¯eby budowaæ, trzeba napracowaæ siê, a nie gadaæ, nie gadaæ, co wy od trzech
miesiêcy robicie! Patrzê na was i mySlê: oto ci dobrzy ludzie i dzielni rewolucjoniSci wdra-
pali siê na wysokie drzewo, usiedli na najwy¿szej ga³êzi, podziwiani przez ca³y Swiat, a tym-
czasem dla zabawy sami r¹bi¹ ga³¹x, na której siê znajduj¹! Baczcie, abyScie nie runêli
z wierzcho³ka drzewa i nie rozbili sobie ³bów. Któ¿ wtedy szczekaæ bêdzie?!
Na sali rozleg³ siê g³oSmy Smiech.
Lenin zrozumia³, ¿e ma ju¿ stronników w obecnych przy rozprawie Swiadkach, wiêc
ci¹gn¹³ dalej z uSmiechem zjadliwym:
 Nic siê nie robi wbrew waszej woli! Spe³niamy wasze nakazy. PostanowiliScie w znoju
najwiêkszym pracowaæ tak, ¿eby w dwa miesi¹ce odrobiæ zaleg³¹ od dziesiêciu lat pracê, ¿eby
w dwa lata dogoniæ Europê, która wyprzedzi³a nas o lat piêædziesi¹t! Tymczasem ten znój 
to dwie godziny pracy i szeSæ gard³owania?! Jak wam gêby nie spuchn¹, mili towarzysze?
ZazdroScicie, widaæ Kierenskiemu, który tylko gada³  w dzieñ i w nocy? Przez sen nawet
podobno wyg³asza³ mowy! Nie chcieliScie przecie, s³ysza³em to na wiecach, iSæ za rad¹ Kux-
my Purtkowa, nakazuj¹cego  poSpieszaæ powoli ? Pamiêtajcie, ¿e nasi wrogowie nie Spi¹!
A gdy rusz¹ na nas, ¿adne gadanie nie pomo¿e! Mo¿ecie przegadaæ sprawê swoj¹ i umilkn¹æ
dopiero, gdy stryczek genera³Ã³w zdusi wam szyjê!... Praca, praca, praca, towarzysze! Praca
i wysi³ek konieczne s¹ dla powodzenia waszej rewolucji i waszego szczêScia!
Umilkn¹³ i, szepn¹wszy kilka s³Ã³w do komisarza pracy, oznajmi³ spokojnym, stanowczym
g³osem:
 Imieniem pracuj¹cych postanawiam: in¿ynierowie pozostaj¹ nadal w fabryce, komiteto-
wi stawiam za warunek niezbêdny, aby tygodniowo wyrabia³ tyle, ile dawa³a fabryka w pierw-
szym okresie pracy in¿ynierów! Je¿eli nie spe³nicie tego, staniecie przed s¹dem doraxnym za
sabota¿! Proletarjat nie zna lenistwa i litoSci, towarzysze!
Milczeli robotnicy i rozchodzili siê posêpni.
Czuli, ¿e nieznana dot¹d ciê¿ka. przera¿aj¹co groxna rêka spada na nich.
In¿ynierowie, podtrzymani wyrokiem Lenina, gor¹co namawiali robotników do pracy, za-
chêcali w³asnym przyk³adem, doradzali, lecz ci kiwali g³owami i mruczeli:
 Teraz ju¿ póxno! Maszyny do po³owy popsute, materja³Ã³w nie mamy. Nikt nie poradzi
na to!
Jeden po drugim zapisywali siê do czerwonej armji, uciekali na wieS, z któr¹ robotnik ro-
syjski nigdy nie zrywa³ wiêzów pokrewieñstwa; bardziej inteligentni ubiegali siê o posady [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl