[ Pobierz całość w formacie PDF ]

normalnie często się uśmiechał. Tylko nie przy kimś, kogo uznawał za kochankę
swojego ojca!
- Nie ma pośpiechu - zamruczał pieszczotliwie i wyciągnąwszy rękę, zaczął się bawid
kosmykiem jej włosów, jednocześnie delikatnie muskając jej obnażone ramię.
- Prawda? - dodał miękko.
Z trudem przełknęła ślinę. Dotyk jego palców był taki lekki, poczuła dreszcz na
plecach.
- Przecież ustaliliśmy, że już o niczym więcej nie będziemy rozmawiad - powiedziała
bez tchu.
- Naprawdę? - Nieoczekiwanie znalazł się jeszcze bliżej niej, widziała z bliska jego
oczy, długie rzęsy. - Może coś by się jeszcze znalazło? - szepnął.
Nie miała pojęcia o czym mówi. Marzyła tylko, by wreszcie zostawił w spokoju jej
włosy, przestał ją dotykad.
- Nie wydaje mi się. - Przycisnęła głowę do poduszki, próbując byd jak najdalej od
niego. - Niepotrzebnie tu przyjechałam. To był błąd.
- Nigdy wcześniej nie przywiozłem tu żadnej kobiety - szepnął cicho, nie
odrywając od niej oczu.
Pewnie tu był pies pogrzebany: to nie on ją tutaj przywiózł i był teraz zły, że
wtargnęła w jego życie, tym bardziej że jej pojawienie się przywołało pamięd
wydarzeo, o których chciał zapomnied. Ale z drugiej strony jakoś nie mogła
uwierzyd, że nigdy nie przywiózł tu żadnej dziewczyny, przecież to ukryte przed
światem miejsce aż się o to prosiło.
- Wcale mnie nie przywiozłeś - odrzekła. - Przyjechałam tu sama, żeby porozmawiad
o twoim ojcu - przypomniała, mając nadzieję, że w ten sposób przerwie tę coraz
bardziej kłopotliwą dla niej sytuację.
Nie pomyliła się. Jej słowa podziałały na niego jak smagnięcie batem. Wyprostował
się natychmiast, cofnął rękę i wstał.
- No i porozmawialiśmy - mruknął. - Pójdę zaparzyd kawę. Przyjdz, jak będziesz
gotowa - dodał, wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi.
Dopiero teraz mogła odetchnąd. Zabrało jej kilka minut, nim ochłonęła, ale ciągle
jeszcze była roztrzęsiona. Czyżby aż tak długo trwało działanie wypitego wczoraj
wina?
Co się stało z Liamem? Dałaby głowę, że w jego oczach widziała pożądanie, co do
tego nie miała najmniejszych wątpliwości. A przecież odkąd powiedział jej, kim jest,
okazywał jej jedynie pogardę. Może próbował ją uwieśd, by w ten sposób
udowodnid sobie, że trafnie ją ocenił? To było prawdopodobne, stwierdziła z
przerażeniem. Wprawdzie wiedziała, że nigdy by na to nie pozwoliła, ale nie była
przyjemna świadomośd, że takie właśnie miał o niej zdanie.
Odrzuciła kołdrę, spuściła nogi na podłogę. Ruszyła w stronę sąsiadującej z
sypialnią łazienki, ale nim postąpiła krok, nogi się pod nią ugięły i osunęła się na
ziemię. Potrącona szklanka po soku z hukiem rozprysła się po marmurowej
posadzce.
Przez parę chwil nie wiedziała, co się z nią dzieje. Zamglonym wzrokiem wpatrywała
się w przestrzeo. Czyżby to nadal była reakcja po tym winie?
- Co się stało? - Liam otworzył drzwi, jednym spojrzeniem objął pokój i skoczył ku
niej.
- Uważaj na szkło! - ostrzegła go, ale już było za pózno. Był boso, ale na szczęście
szkło tylko zadrasnęło mu skórę.
- Nieważne. - Otarł stopę. - Co się stało? - Pochylił się nad nią.
Przełknęła ślinę, odgarnęła do tyłu włosy.
- Nie wiem. Wstałam i... nagle upadłam - dokooczyła żałośnie, uświadamiając sobie
ze wstydem, że znów widzi ją w samej bieliznie. Coś takiego nigdy się jej nie
zdarzyło, a tu w dodatku jeszcze ten Liam!
Przesunął wzrokiem po jej szczupłym ciele.
- Na pewno nie jesteś w ciąży? - zapytał. Odetchnęła gwałtownie, poczuła, że
policzki jej płoną.
Zacisnęła usta.
- Już ci mówiłam, że nie! - oświadczyła stanowczo, patrząc na niego wyzywająco.
Przez chwilę przyglądał się jej uważnie. Potrząsnął powątpiewająco głową.
- W takim razie, co z tobą? - parsknął. - To nie jest normalna reakcja na alkohol.
- Nie wypiłam znów tak bardzo dużo...
- Myślę, że to nie z powodu wina - zafrasował się.
- W takim razie, dlaczego ciągle do tego wracasz? -zdenerwowała się.
- Wydaje mi się, że powinien zobaczyd cię lekarz - zastanowił się na głos, nie
przejmując się jej wybuchem.
- Nie opowiadaj bzdur. - Uchwyciła się łóżka i spróbowała wstad. Zawroty głowy
nieco osłabły. Jeśli nie będzie się za bardzo śpieszyd...
- Wracaj do łóżka - przykazał Liam stanowczym tonem. - Zadzwonię do kolegi, który
jest lekarzem.
- Nie chcę lekarza - upierała się, ale posłusznie poszła do łóżka, bo nogi znów
zaczęły jej drżed.
- Nie mam zamiaru cię pytad, czego chcesz - oznajmił szorstko Liam. - Jesteś moim
gościem, nie czujesz się dobrze, więc naturalne, że musi obejrzed cię lekarz.
O Boże, co za straszny facet!
- I nie mam tu nic do gadania? - zapytała prowokacyjnie.
- Nawet nie próbuj - potwierdził spokojnie.
- Boisz się, żeby nie zostad z trupem! - zawołała szyderczo.
Zmierzył ją chłodnym spojrzeniem.
- Bo z trupem trudniej sobie poradzid niż z chorą dziewczyną - wyjaśnił i wyszedł z
sypialni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl