[ Pobierz całość w formacie PDF ]

robił go na dekret katorżnych robót i tak do Kowna odesłał.
4
50
1 odtąd stopniowo rozpoczęło się złagodzenie więzienia dla
nieszczęsnej ofiary; po miesięcznym pobycie w ciemnej  se-
kretncj , przeprowadzono go do pokoju z wielkiein zakrato-
wanein oknem o czystych szybach; po trzech tygodniach
przeniesiony został do tak zwanego  pokoju powieszonych".
Tu ktoś mu wrzucił kamień, z kartką następującej treści:
 Pański komisarz i ekonom, Wołodżko i zapaśnik, będą w tych
dniach powieszeni w Wilkomierzu, trzeba być przygotowanym
na wyjazd do Wiłkomierza i............... . Wówczas poprosił urze-
downie O Pismo św. Starego i Nowego Testamentu, które
z największym zapałem czytał dniem i nocą, a opis męki
Chrystusa Pana nigdy nań tak silnego wrażenia nie wywarł,
jak w tych dniach straszliwych. Raz usłyszał, jak pode-
drzwiami zapytaÅ‚ starszy wojskowy stojÄ…cego na straży żoÅ‚­
nierza:  Cóż? czy ciągle czyta?"   Czyta".   Wyraznie
zwaryował"  mówi starszy, a żołnierz potwierdził, że nie
inaczej: Stało Lift . Temu czytaniu jednakże zawdzięczał
Czapski zupełną równowagę moralną, jaką zachował w tym
czasie. Raz wezwano go przed sÄ…d wojenny.  Po drodze nie­
dalekiej  powiada  bo przez długość podwórza, uczułem
słodkie wrażenie świeżego powietrza i z rozkoszą słuchałem
Å›wiergotania ptaszków, ale idÄ…cy za mnÄ… dwaj soldaci, no­
gami mnie tratowali z tyłu krzycząc: W pierod i paszo/! 
umilkły ptaszki przed tym głosem człowieka".
Dziesięć dni już przebywaÅ‚ Czapski w pokoju powie­
szonych, gdy ktoÅ› mijajÄ…c zamalowane jego okno krzyknÄ…Å‚
w nie:  BÄ™dzie dobrze!" Nazajutrz objawiono mu, że Å›ledz­
two jego ukończone i że wolno mu przenieść się pod nr 1,
gdzie 5G więzniów mieszkało razem w pięciu salach, ohszer-
nemi podwojami połączony cli; tam zastał wielu znajomych.
Pierwszego dnia zauważył szczególną troskliwość wszystkicli
więzniów około siebie; przeciągano nocną rozmowę, za ka-
zdem skrzypniÄ™ciem drzwi pewien jego dobry znajomy z prze­
rażeniem spoglądał na wchodzących, a ilekroć obudził się tej
nocy wÅ›ród gwaru, od którego odwykÅ‚, widziaÅ‚, że ten zna­
jomy czuwał z widocznym niepokojem; nazajutrz dopiero
odebrawszy z zewnątrz pewną wiadomość, że Czapski śmier-
fil
cią karany nie będzie, przyznali się mu towarzysze, iż owej
pierwszej nocy każdej chwili oczekiwali nocnego wyprowa­
dzenia go na stracenie. Dnia 14 pazdziernika, po czterech i pół
miesiącach najboleśniejszej rozłąki, dozwolono mu widzieć się
z żoną, którą gubernator Murawiew (syn) sam do więzienia
przywiózł. Zbiegłszy ze schodów, ujął Edward w objęcia
z nieopisanem wzruszeniem, bladÄ… i blizkÄ… omdlenia kobietÄ™,
a spostrzegajÄ…c obecnego przy tern powitaniu dygnitarza, rzeki
do niej po francusku:  Patrz, żono, jesteśmy przedmiotem
ciekawej obserwacyi obcego człowieka. Bądżże panią siebie,
bÄ…dz tak wielkÄ… jak nieszczęście nasze! Gubernator zrozu­
miał i oddalił się; dwa razy wówczas dozwolono więzuiowi
widzieć żonę, poezem radzono jej, by do Wilna wróciła.
Z tą chwilą cokolwiek więcej mając swobody, używał jej
Czapski na ulżenie losu towarzyszów niedoli; odwiedzaÅ‚ bie­
dniejszych, których moc wielka bez koszul i butów znajdo­
waÅ‚a siÄ™ w dolnem lub podziemnem wiÄ™zieniu; z rana i wie­
czorem chodziÅ‚ po różnych numerach, aby uieumiejÄ…cym czy­
tać modlitwy odczytywać. MajÄ™tniejsi skÅ‚adali niekiedy ty­
godniowo do 25 rs. i jemu je oddawali do rozdzielania
między uboższych; na jego ręce litościwe panie z miasta
przesyłały po kilkadziesiąt koszul grubych, które rozdawał
ubogim, wchodzÄ…c  do tej strasznej jaskini dolnego wiÄ™zie­
nia, gdzie trzymano lud prosty". Zwięta Bożego Narodzenia
i Nowego Roku uroczyście w więzieniu obchodzono; po kucyi
jeden z wiÄ™zniów, siÅ‚acz ogromy braÅ‚ po kolei każdego z to­
warzyszów na barki i niby dziarski rumak galopowaÅ‚ po sa­
lach; z Czapskim się pośliznął, upadł i zwichnął mu nogę.
Ten to przypadek opózniÅ‚ majÄ…ce wÅ‚aÅ›nie nastÄ…pić jego wy­
wiezienie; przeniesiono go do lazaretu, gdzie leżał miesiąc
caÅ‚y. Tu nie byÅ‚o już posiedzeÅ„ politycznych, dysput histo­
rycznych, ani literackich; po nocach ciszę przerywały tylko
jÄ™ki chorych na tylus w pokojach przylegÅ‚ych. Edward le­
żał zamknięty w izbie z dwoma starcami, z których jeden
straszliwie był robactwem opanowany; tęskno mu więc było [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl