[ Pobierz całość w formacie PDF ]

we mnie nadzieję, \e przebaczy mi pani moją przeszłość.
Obrzuciła go ciepłym spojrzeniem i odrzekła:
 Wyspowiadał się pan przede mną tak szczerze, Gerardzie, \e byłoby grzechem
gniewać się na pana. Widzę tylko, kim pan jest, a nie kim był.
Ucałował jej rękę. Chciał coś odpowiedzieć, ale owładnęło nim wzruszenie tak silne,
\e słowa z siebie nie mógł wydobyć. Wyszedł z domu.
Rezedilla długo patrzyła za nim tęsknym wzrokiem. Wreszcie za zakrętem jezdziec i
koń zniknęli jej z oczu.
NIEPEWNY TRON
Gdy Ferdynand Cortes podbił Meksyk, król hiszpański przyrzekł mu, \e otrzyma
wszystko, czego tylko za\ąda. Przebiegły Hiszpan przypomniał sobie Dydonę, która poło\yła
podwaliny pod Kartaginę. Naśladując sławną królową, poprosił o kawał ziemi, który mo\na
by nakryć skórą wołową. Król oczywiście obiecał, \e spełni tę nader skromną prośbę. Wtedy
Cortes kazał pokrajać du\y kawał skóry wołowej w cieniutkie pasy i oznaczył nimi obszar o
wiele większy, ni\ król mógł przypuszczać. Posiadłość i zało\one w niej miasto istnieją do
dziś. Na pamiątkę pomysłu nazwano ją Cuernavaca, co znaczy wołowa skóra.
Wielki czworobok starego zamku, architektonicznie nie mający \adnej wartości,
zmieniony został z biegiem czasu w koszary. Maleńkie miasteczko zbudowano, jak wszystkie
osiedla meksykańskie, bardzo regularnie. Bruki były fatalne, i to tylko na niewielu ulicach.
Mroków nocy nie rozjaśniały nawet lampy naftowe, a có\ dopiero mówić o oświetleniu
gazowym. Za to poło\enie miasteczka było przepiękne. Odległe o jakieś trzydzieści
kilometrów od Meksyku, le\ało w kotlinie ze wszystkich stron osłoniętej od wiatru. Cesarza
Maksymiliana, człowieka o fantazji poety, oczarowały piękność i bogactwo tropikalnej
przyrody, dlatego upatrzył sobie tę niepozorną mieścinę na prywatną rezydencję. Gdy tylko
sprawy państwa pozwalały mu i jego mał\once rozstać się na kilka dni ze stolicą, śpieszyli do
Cuernavaca, aby znalezć tam wypoczynek dla ducha i ciała. Czasami Maksymilian
przyje\d\ał sam, by z dala od intryg dworskich naradzić się z kilkoma zaufanymi.
Trudno wyobrazić sobie coś mniej cesarskiego od skromnej willi, którą zajmował
cesarz. Otaczał ją jednak wspaniały ogród. Ka\demu, kto nań patrzył, wydawał się niczym z
bajki. Wszystko było w nim takie, jakie stworzyła natura, \aden ogrodnik nie ingerował w
\ycie kwiatów, krzewów i drzew. Poza przepięknymi, ró\nokolorowymi ró\ami, rosły tu
olbrzymie kaktusy, aloesy, potę\ne palmy najrozmaitszych gatunków, dzikie drzewa
cytrynowe i pomarańczowe, majestatyczne cyprysy. Miało się wra\enie, \e królowa kwiatów
zazdrosna jest o dumne drzewa i chcąc je przyćmić, oplotła ich pnie i gałęzie wszelkimi
swymi odmianami, od białych poprzez ró\owe do purpurowych i ciemnoczerwonych;
rozchodziła się od nich delikatna, przecudowna woń. Wśród tej pachnącej głuszy wiły się
ście\ki. Ciszę mącił tylko śpiew najrozmaitszych barwnie upierzonych ptaków. Był to raj w
miniaturze, prawdziwy Eden, którym zachwycałby się sarn Harfis, poeta perski, piewca
miłości i ró\.
Pewnego ranka po tych ście\kach spacerował cesarz Maksymilian w towarzystwie
mę\czyzny ubranego w bogaty, lśniący od złota narodowy strój meksykański. Człowiek ten
 średniego wzrostu brunet  miał \ółtawą cerę, bardzo \ywą mimikę twarzy i czarne,
płonące \arem oczy, tak charakterystyczne dla ludzi południa. Był to generał Mejia, Indianin,
wierny przyjaciel cesarza; dzielił ze swym władcą wszystkie cierpienia i na koniec wraz z nim
poniósł śmierć.
Rozmowa, którą prowadzili, nie pasowała do rajskiego ogrodu.
 Jest pan wielkim optymistą, kochany generale  powiedział w pewnym momencie
cesarz swym słabym, cichym głosem. Zerwał z krzewu ró\ę i zaczął ją wąchać.
 Oby jego cesarska mość miał rację! Oby Bóg dał mi mo\ność mówienia tego, co
chcę, a nie tego, co muszę.
Maksymilian zatrzymał się i spojrzał na niego badawczo.
 Dlaczego nie mówi pan tego, co chce? Generał milczał przez chwilę, potem odparł
wolno:
 Nie pozwala mi na to majestat cesarza.
 Czy majestat mój tak oślepia  zapytał Maksymilian pół \artem, pół serio.  Nie
przypuszczałem, \e widok tronu mo\e wywierać tak przytłaczające wra\enie.
 A jednak podtrzymuję to, co powiedziałem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl