[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dochodzącym z sypialni albo dziecięcego pokoju.
Dziś zabraliśmy ze sobą tylko Veronicę. Ojciec Drew nadal miał
wyrzuty sumienia po tym, jak nastraszył mnie swoim
szpiegowaniem, i zaoferował, że w kwestii opieki nad dziećmi
zawsze możemy na niego liczyć.
Przed naszym wyjściem kazał mi koniecznie napomknąć Liz o tym,
jak bardzo się stara, poświęcając dla nas swój czas. Podkreślił też,
że robi to z czystej dobroci serca. Któregoś dnia mama Drew
wyznała mi, że od pewnego czasu jej mąż za każdym razem po
wyjściu z domu biegnie do auta, ile sił w nogach, wsiada i
natychmiast blokuje drzwi.
Zdaje się, że Liz wystraszyła go nie na żarty.
Zaparkowaliśmy na podjezdzie pod domem Cartera i Claire, tuż za
vanem Liz i Jima.
Czy przytulałaś dziś swoje łono, kochanie? z przekąsem spytał
Drew, wyłączając silnik i chowając kluczyki do kieszeni.
Przyczepiłeś się do tego jak rzep psiego ogona! Przecież już
przyznałam, że pójście do doktor Madison było kiepskim pomysłem.
Przestań mi o tym w kółko przypominać ofuknęłam go i
wysiadłam z auta, po czym sięgnęłam na tylne siedzenie, żeby
odpiąć pasy w foteliku Veroniki.
Drew bez przerwy utyskiwał na naszą niefortunną terapię
małżeńską. Tymczasem ja nie miałam pojęcia, jak mogłam tak
nietrafnie ocenić kompetencje doktor Madison.
Naprawdę nie sprawdziłaś jej wcześniej w Google? Nie
przeczytałaś, w czym się specjalizuje?
Oczywiście, że sprawdziłam odparłam rozdrażniona, biorąc
Veronicę za rękę. W jej ogłoszeniu w gazecie było napisane, że
kładzie nacisk na holizm i prowadzi zajęcia w duchu Nowej Ery .
Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi z tym holizmem, ale
stwierdziłam w końcu, że to pewnie jakieś przeciwieństwo
alkoholizmu. Przyszło mi do głowy, że może jest abstynentką i
chciała w ten sposób z góry zaznaczyć, że alkohol nie jest żadnym
rozwiązaniem. I ja się z tym zasadniczo zgadzam, chyba że chodzi o
siedmioliterowe hasło w krzyżówce, które zaczyna się na a , a
kończy na l .
A co do ducha, to chyba sam przyznasz, że trochę duchowości
dobrze by nam zrobiło. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byliśmy w
kościele. To naprawdę byłaby nowa era w naszym małżeństwie.
Drew zamknął oczy i tylko pokręcił głową, a potem nacisnął
przycisk dzwonka. Ale ja i tak wiem swoje na pewno się ze mną
zgadza, tylko za bardzo zirytowała go cała ta terapia, by ciągnąć
temat.
Przychodzicie w samą porę! powiedział Carter, otwierając
drzwi. Charlotte i Sophia zdążyły już wyrwać sobie trochę
włosów i wetknąć palce w oczy, a jedna z nich wsadziła drugą do
wanny i odkręciła prysznic. Nie jestem pewien która, bo obie
znalezliśmy spłakane i przemoczone od stóp do głów.
Carter odsunął się i przytrzymał otwarte drzwi, żebyśmy mogli
wejść do środka.
Fajna koszulka, chłopie! orzekł Jim, który właśnie zmierzał do
pokoju gościnnego.
Tego wieczoru, na cześć naszego spotkania przy grach, Drew miał
na sobie koszulkę, którą kupiłam mu w ubiegłym roku na gwiazdkę.
Była na niej narysowana plansza do zabawy w Twistera, a pod nią
napis: Pobawimy się w Twistera? Lewa ręka na penisie, prawa na
tyłku .
Veronico, a może pójdziesz do pokoju dziecięcego i zobaczysz, w
co się bawią dziewczynki? zasugerowałam córce, pomagając jej
zdjąć kurtkę.
Nie pouczaj mnie, co mam robić, złośnico!
Stanęłam jak wryta i spojrzałam pytająco na Drew.
No co? Nic na to nie poradzę, że nauczyła się na pamięć prawie
wszystkich dialogów z Billy Madisona!
Zanim zdołałam ją skarcić, Veronica na złamanie karku pognała
przez hol. Zasadniczo powinnam raczej skarcić Drew, ale w tej
sytuacji nie miało to już większego sensu.
Chodzcie, wszyscy jesteśmy w jadalni powiedział Jim i
poprowadził nas za sobą.
Godzinę pózniej graliśmy już w Mad Gaba. Nie cierpię tej gry. A już
szczególnie nie cierpię, gdy przychodzi moja kolej, bo nigdy nie
potrafię odgadnąć żadnej z tych cholernych zagadek. Z drugiej
strony zabawnie jest słuchać, jak męczy się ktoś inny. Po jednej
stronie każdej karty jest wydrukowane jedno zdanie, ale zapisane w
taki sposób, że dopiero przeczytane na głos zdradza swoje drugie,
fonetyczne znaczenie. Na przykład na jednej z kart było napisane:
Alco Holy Crap Oh Yeah! . Rozwiązanie, po drugiej stronie karty,
brzmiało Alkoholik rapuje! .
Dobra, teraz kolej na Jenny obwieściła Claire i wyciągnęła
kartę z pudełka.
Jęknęłam w duchu, przygotowując się na kolejną porażkę.
Claire podała mi kartonik, a ja przeliterowałam słowa pod nosem.
O nie, nie. Tak się nie bawimy. Znasz reguły, Jenny. Czytaj na
głos! zgromiła mnie Liz.
Westchnęłam i zaczęłam sylabizować kolejne słowa. Why&
Duck& Chap& Know& Me& Mighty&
Liz zajrzała Claire przez ramię, żeby przeczytać odpowiedz, i obie
zaczęły się histerycznie śmiać.
Why& duck& chap know& me mighty& whyduckchap&
knowme& mighty& próbowałam zmieniać rytm i szybkość
czytania w nadziei, że coś przyjdzie mi do głowy.
Pustka.
Dżizas, już nie mogę! Liz, z czołem opartym o blat stołu,
trzymała się za brzuch i śmiała się do rozpuku. Why duck! Me
mighty!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]