[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z lojalnością.
Nie?  Stalowy nie był tego pewien.
Nikt nikogo nie trzyma w Drugim Kręgu, prawda? Tu nie Zamek. Nie po
to uciekaliśmy, żeby zamieniać jedne więzy na drugie. Diament znalazł miejsce
w krysztale i nie powinien rezygnować z niego tylko po to, żeby wlec się z na-
mi nadal jako wyrzutek. Pożegnamy się dziś bez żadnych wymówek i zachowamy
o sobie dobrą pamięć. Szkoda tylko, że nie uprzedziłeś nas wcześniej, Diament.
Po kolei głowy obecnych zaczęły kiwać się w niemym potwierdzeniu  nie-
które skwapliwie, inne mniej chętnie. Wszyscy jednak zgodzili się z Tkaczem
Iluzji. Diament był dobrym kolegą, przyzwoitym chłopcem. Nie można było mu
odbierać życiowej szansy z czysto egoistycznych pobudek. Wiatromistrz odprężył
się ledwo zauważalnie i zaczął odzyskiwać normalne kolory.
 Przepraszam  rzekł cicho.  Chciałem powiedzieć wcześniej, ale to stało
się tak nagle. . . Koniec, ta pogoń i w ogóle. . . Spotykałem się z Bitewnym od
dłuższego czasu, ale on dopiero dwa dni temu zaproponował mi pracę.
 Chce zaryzykować obecność banity w zespole?  Nocny Zpiewak pragnął
się upewnić.  Jak to odkryje Rada, to skończy jako wędrowny przepowiadacz
pogody w najbardziej zapadłym kącie kraju.
 Przygotowuje dla mnie fałszywy certyfikat. Właśnie dlatego nie wrócił od
razu do domu. Czeka na odbiór dokumentu od specjalisty.
 To musi być nielichy spec. Papier powinien wytrzymać ewentualną kontro-
lę nie tylko zwykłego urzędnika, ale i Stworzyciela.
 Toteż podobno robi go Stworzyciel  objaśnił Diament.  Bitewny nie
chciał powiedzieć kto. Wiem tylko, że z samego Zamku.
 Ot, jak wygląda etyka naszej  śmietanki magicznej . Dużo bierze ów arty-
sta za taki papierek?
 Nie wiem. Bitewny powiedział tylko, że mam się o to nie martwić, i jeszcze,
że błękitny jest wart każdej sumy.
Winograd podskoczył nagle, jak ukłuty szpilką.
 Błękitny!!  wysyczał z pasją.  Ależ ty nie jesteś żaden błękitny!
 Oj! Rzeczywiście  pierwszy zrozumiał Gryf.  Zielony raczej, ale nie
błękitny!
Wszyscy chłopcy opuścili Zamek Magów jeszcze przed otrzymaniem osta-
tecznego certyfikatu i przed dopełnieniem czarnej połówki tatuażu górnym błękit-
nym łukiem należnym mistrzowi magii. Krótko po przybyciu na Jaszczura wciąż
116
jeszcze upojeni swobodą młodzi buntownicy postanowili uzupełnić tatuaże profe-
sji nie tradycyjnym kolorem błękitnym, lecz zielenią kojarzącą się z ich nowym
domem i wolnością. Przez długi czas nosili na piersiach nową barwę tak, jak się
nosi kolor oczu czy włosów  nie zajmując myśli tym faktem. Dopiero powrót na
kontynent nadał temu zielonemu półokręgowi znaczenie większe niż czysto sym-
boliczne. W razie potrzeby okazania znaku był namacalnym dowodem, że z jego
posiadaczem nie wszystko jest w porządku.
Wiatr Na Szczycie wymamrotał coś o głupich pomysłach i szczenięcych
protestach bez znaczenia. Zagłuszył go Nocny Zpiewak, który błyskawicznie
zaofiarował się przerobić Diamentowi symbol Kręgu na uczciwy błękit, jemu
i wszystkim innym, którzy tego zechcą. Dla Stworzyciela żaden wysiłek,  tyle
co splunąć , a poza tym:  kto by tam chciał całe życie być ZIELONY? . To jak-
by przełamało ostatnią barierę szoku i urazy. %7łyczliwe ręce pomogły Diamentowi
ściągnąć tunikę, posadziły w najwygodniejszym fotelu. Posypały się żarty:  to nic
nie będzie bolało , Zpiewak dziś wyjątkowo jest trzezwy .
Koniec dyskretnie kiwnął palcem na Kamyka, pokazując jednocześnie ocza-
mi na powalę. Wyszli niezauważeni i wspięli się aż na górny taras, gdzie mogli
znalezć nieco spokoju.
 Pierwszy dezerter  zagaił Koniec, gdy już zamknęli za sobą klapę i usiedli,
opierając się plecami o balustradę.
Nie nazwałbym tak tego  odparł Kamyk.  Zastanów się, jak byś sam po-
stąpił na miejscu Diamenta. Trafił główną wygraną w przypadkowym rozdaniu
sztonów .
 Fakt, ale to troszeczkę boli. Przyzwyczaiłem się do niego, zaufałem, był jak
młodszy brat .
 Wszyscy się zżyliśmy przez te dwa lata. Zauważyłeś, że nawet Promień co-
raz mniej odstaje od reszty? Ale co z tego? Diament ma szansę na normalną eg-
zystencję. Będzie szczęśliwszy niż z nami. Czasem mam wyrzuty sumienia, że
zaciągnąłem was na Smoczy Archipelag .
 Niepotrzebnie. %7łyliśmy jak w krainie marzeń  rzucił Koniec.
 Ale szczęście po jakimś czasie robi się nudne .
 Fakt. Za co nie możesz winić siebie, tylko ułomną naturę ludzką. Wiadomo:
sucho czy mokro  chłop i tak narzeka .
Kamyk zaniósł się właściwym sobie, krótkim gardłowym śmieszkiem. Ko-
niec obejrzał poszkodowaną rękę, ostrożnie zgiął i rozgiął palce. Delikatny kost-
ny mechanizm działał, choć nadal sygnalizował, że należy go oszczędzać. Mówca
zmarszczył brwi, na jego krągłą twarz wypłynął wyraz troski.
 Martwię się .
 Czym?
 Paroma rzeczami. W tej chwili Pożeraczem Chmur. Rozdzieliliśmy się na
targowisku i do tej pory nie dał znaku życia .
117
 Da sobie radę. Zjawi się i będziesz z rozrzewnieniem wspominał chwile, kie-
dy nie miałeś go na karku. Co jeszcze cię gryzie?
 Kto będzie następny. Kto nam ubędzie. Wiatr Na Szczycie, gdy tylko do-
trzemy do gór, na pewno zechce tam zostać już na zawsze. Róża mu nie popuści
cugli. Zobaczysz, że za pół roku znów będą razem. Zpiewak ma żonę i dziecko.
Prędzej czy pózniej zapragnie się osiedlić w jakimś spokojnym miejscu. A im nas
mniej, tym słabsi będziemy. Myszka jest za delikatny na taką włóczęgę, a Jagoda
potrzebuje jakiegoś pewnego oparcia  nie obraz się, ale nie wyglądasz mi na
takowe . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl