[ Pobierz całość w formacie PDF ]

plÄ…taninÄ… korytarzy do wind na innym oddziale, potem jednak
uznała, że szybciej będzie używać schodów. Teraz, po wielu
godzinach dyżuru, musiała przyznać, że bieganina w dół i
NIE PRZESTAN CI KOCHA 69
w górę dała jej się porządnie we znaki. W jako takim nastroju
utrzymywaÅ‚a jÄ… jedynie myÅ›l, że Leo wkrótce siÄ™ z niÄ… skon­
taktuje.
Każdego dnia budziła się z myślą, że właśnie dzisiaj, gdy
bÄ™dzie zajÄ™ta chorym dzieckiem lub rozmowÄ… z jego rodzica­
mi, pojawi się Leo i obdarzy ją ciepłym uśmiechem. Czekała
jednak na próżno, zle sypiała i całe to napięcie zaczęło się
niekorzystnie odbijać na jej zdrowiu.
A poza tym zeszłego wieczoru przesiedziała w szpitalu
przy jednym ze swych specjalnych pacjentów tak długo, że
nie było sensu wracać do domu. Po prostu przespała się kilka
godzin na kozetce w dyżurce lekarzy i wstała, by rozpocząć
nowy dzień pracy.
Następny problem stanowiło właściwe odżywianie się.
Czasami wpadała do bufetu na szybki posiłek, czasami po
prostu o tym zapominała. A poza tym nie miała pewności, że
nawet jeÅ›li coÅ› zje o odpowiedniej porze, jej wysiÅ‚ek nie pój­
dzie na marne podczas napadu przedłużających się nudności.
- Nie wyglÄ…dasz najlepiej - oÅ›wiadczyÅ‚a Peg z chara­
kterystycznÄ… dla siebie szczeroÅ›ciÄ…, gdy ujrzaÅ‚a MariÄ™ zmie­
rzającą powolnym krokiem do swojego gabinetu. - Jeśli nie
zaczniesz choć trochę jeść, porwie cię wiatr.
- Zazdrość to bardzo brzydka cecha - odparÅ‚a Maria, wie­
dząc, że Peg od lat toczy przegraną bitwę z nadwagą.
- Ale ja mówiÄ™ serio - oznajmiÅ‚a Peg, pokazawszy naj­
pierw Marii język. - Badałaś się ostatnio? Może przydałyby
siÄ™ jakieÅ› witaminy czy coÅ› takiego?
- Jeżeli  coÅ› takiego" oznacza opÅ‚aconÄ… podróż do ciepÅ‚e­
go kraju, gdzie nie trzeba nic robić, tylko wygrzewać się na
70 NIE PRZESTAN CI KOCHA
słońcu, to z chęcią przyjmę taką receptę - powiedziała Maria
i skrzywiła się, bo pager znowu zabrzęczał. - Słyszysz? To
przez to chudnę. - Machnęła w powietrzu pagerem i pobiegła
do telefonu. - Znowu muszÄ™ gnać na dół - westchnęła. - Zde­
rzenie samochodów i dziecko przewożone bez zapiÄ™tych pa­
sów. Tymczasem!
WyszÅ‚a z oddziaÅ‚u i spiesznie podążyÅ‚a w stronÄ™ odbijajÄ…­
cej echo jej kroków klatki schodowej.
- Jeremy? Czy mnie słyszysz? - pytała w chwilę pózniej
chÅ‚opca z wypadku. - SciÅ›nij mnie za palce, dobrze? Wspa­
niale! - oznajmiła, gdy poczuła lekki uścisk.
PoprosiÅ‚a jednoczeÅ›nie pielÄ™gniarkÄ™, by zadbaÅ‚a o przygo­
towanie gabinetu ultrasonograficznego na przyjęcie chłopca.
- Kto ma dyżur na neurochirurgii? - ciągnęła, oglądając
z niepokojem zrenice rannego. - Zobaczymy, co wykaże usg,
ale ten mały będzie chyba musiał złożyć i tam wizytę.
- Czy chce pani zamienić kilka słów z rodzicami? - Sio­
stra przeÅ‚ożona spojrzaÅ‚a na niÄ… z nadziejÄ… w oczach. - Cze­
kajÄ….
- Niewiele co prawda wiem, ale dobrze - zgodziła się
Maria i wyszła na spotkanie z państwem Tolliver dopiero
wtedy, gdy Jeremy zniknął za zakrętem korytarza.
- DzieÅ„ dobry paÅ„stwu, jestem doktor Martinez. - UÅ›cis­
nęła im obojgu ręce, wiedząc, jak ważny jest tego rodzaju
kontakt z przerażonymi rodzicami. - Właśnie obejrzałam Je-
remy'ego, ale zanim będziemy w stanie postawić diagnozę,
musimy przeprowadzić kilka badań.
TrochÄ™ trwaÅ‚o, zanim ich uspokoiÅ‚a. Oboje drÄ™czyÅ‚o poczu­
cie winy, ponieważ pozwalali rozkapryszonemu chłopcu
NIE PRZESTAN CI KOCHA 71
jezdzić bez pasów. Na przemian rozpaczali lub odnosili się do
siebie agresywnie.
Pózniej, już po rozmowie z neurologiem na temat konie­
czności przeprowadzenia tomografii mózgu i ulokowaniu
chłopca na oddziale intensywnej terapii, poczuła się dziwnie.
Gdy wracała na górę, miała wrażenie, że jej głowa zupełnie
nie należy do ciała. Była już prawie na piętrze, gdy nagle
zabrzęczał pager. Dzwięk ten zabrzmiał dziwnym echem w jej
uszach i Maria się potknęła. Jak na zwolnionym filmie ujrzała
swą rękę wyciągającą się w stronę barierki i stopy z trudem
pokonujące ostatnie stopnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sklep-zlewaki.pev.pl